przez Mefju » Pn, 15 lip 2013, 11:49
Obecne działania Władz Zakonnych, a raczej ich brak, są dla mnie jasnym sygnałem.
Osoby mające możliwość zrobienia porządku raz a dobrze, boją się pani Hass bardziej niż Boga, a wiernych mają za nic. Z nami sie nie prowadzi dialogu. Jesteśmy miernotą mającą się podporządkować ich wyborom. Choć wiedzą, że są one złe.
To, że Zakon przestał w jakikolwiek sposób reagować na obecną sytuację jest dla mnie... Hmmm... Ja bym się wstydził tak olać kogokolwiek. Tym bardziej ludzi, którzy przez tyle lat zbudowali wspaniałą parafię. I nie chodzi mi teraz o reakcję zgodną z oczekiwaniami (chyba znacznej większości) parafian, ale o brak czegokolwiek ze strony Kościoła. Nie mają nawet odwagi powiedzieć - dość! Ludzie, przestańcie, bo i tak nic nie zrobimy. Taka jest decyzja Kościoła. Koniec, kropka.
Oni cicho czekają. Jaki człowiek, jaki dorosły mężczyzna, jaki kapłan może w taki sposób traktować bliźniego?
Ja wiem, że każdy człowiek popełnia błędy. Nawet papież. Ale zawsze myślałem, że we władzach kościelnych, zakonnych nie ma ludzi z przypadku. Tam muszą być odważni i z powołania. Zawsze myślałem, że przy wyborach takich ludzi, przy podejmowaniu przez nich tak ważnych decyzji (w obronie Kościoła) działa Duch Św.
Jak mam wierzyć w działania Ducha Św. skoro akceptuje się w domu zakonnym człowieka wyjątkowo wulgarnego? Akceptuje się w domu zakonnym kobietę jako pełnoprawnego mieszkańca tego domu? wyzywającego od (piiiip) innych kapłanów? Akceptuje się człowieka mściwego, ZŁEGO? To nawet nie akceptacja. To przyzwolenie. Tej pani się słucha.
Jak mogą się bać człowieka (działań szatana poprzez jednego człowieka) bardziej niż Boga?
Czym ich tak straszy, że nie potrafią zaufać Bogu i boją się podjąć jednej decyzji?
Jak mogą tak patrzeć, kiedy wieloletnia, okupiona krwią i potem, wsparta modlitwą budowa kościoła i Kościoła jest tak łatwo i tak szybko niszczona? O potraktowaniu ich gł. Budowniczego nie wspomnę. Jak mogą przykładać do tego ręce?
Jak ja mam słuchać pouczających mnie listów, kazań kapłanów, którzy niszczą dzieło tak wspaniałej współpracy człowieka z Bogiem?
Moja i tak krucha wiara w Boga, zamienia się przez nich w złość i wiarę w coś w stylu: Bóg ich kiedyś z to ukarze.
Tak to teraz ma wyglądać?
Nie da się żyć w ciągłym zachwycie