To jakie rozwiązanie będzie dobre , dla was wierzących i praktykujących katolików?
Zaproponuj jakieś i pokaż, że ja jako nie wierzący w KK, nie będę łożył na jego utrzymanie, czy to bezpośrednio czy pośrednio.
Jakoś nikt z was wierzących nie potrafi zaproponować innego rozwiązania. Natomiast uparcie twierdzicie, że to jest złe, bo złe. To nie jest konstruktywna dyskusja.
Nie próbuj mi także wmówić, że KK utrzyma się tylko z tacy, bo w to sam KK nie wierzy i dlatego torpeduje wszystkie pomysły zarzutem " propagandy lewicowej".

Zaproponuj jakies konkretne rozwiązanie systemowe, które rozwiąże problem finansowania kościołów w Polsce.

Nie zawiodłem się na Tobie, jak zwykle dużo o niczym , brak konkretów, gdybanie i biadolenie.
Podatek kościelny jest konkretna propozycja. Przedstaw kontrpropozycje jak ten problem rozwiązać !
Biadolenie o tym jak to inni nie chcą przyjąć Twojego toku myślenia zostaw na później lub najlepiej na inna okazję.

Jak nie masz konkretnej propozycji, o której moglibyśmy podyskutować, to nie wiem o czym z Tobą rozmawiać, bo podatek kościelny jest be, a sam innego nie masz. Czyli jak zwykle dużo tylko że o niczym. Bicie piany !

Może ja spróbuję. Jako obywatel RP płacący podatki chciałbym, żeby wszystkie podmioty gospodarcze oraz osoby fizyczne były zrównane prawem. Żeby tak się stało, wpływy i wydatki podmiotów gospodarczych oraz dochody osób fizycznych powinny być ewidencjonowane zgodnie z ustawą o rachunkowości i odpowiednimi ustawami podatkowymi i kontrolowane przez instytucje do tego powołane przez państwo. Przychody instytucji religijnych nie podlegają takiej ewidencji ani kontroli ze strony państwa, podobnie jak dochody kleru. Uważam, że jest to złamanie zasady równego traktowania obywateli oraz podmiotów gospodarczych. Ksiądz i rolnik korzysta z takich samych dóbr publicznych, co każdy inny, więc powinni płacić podatki i składki na zasadach ogólnych, a kościół od dochodów niewykorzystanych do końca roku powinien płacić podatek dochodowy od osób prawnych (jak np. fundacje).

Wprowadzenie podatku kościelnego pozwoliłoby objąć wiarygodną ewidencją przychody kościoła oraz uwiarygodniłoby dane o dochodach kleru. Wszystkie inne dochody kler powinien rejestrować za pomocą kasy fiskalnej. Można oczywiście wprowadzić obowiązek rejestrowania przychodów za pomocą kasy fiskalnej bez podatku kościelnego, ale chyba byłoby to uciążliwe i długotrwałe (ksiądz chodzi z tacą i z przenośną kasą fiskalną).

Na koniec pytanie. Tak się składa, że kościół w Niemczech jest zadowolony z podatku. Jaka jest zatem różnica między kościołem w Niemczech i w Polsce? Bo chyba nie jest to poziom uczciwości?

Przynadziei, na KRUS, prawników i lekarzy też przyjdzie czas. Propozycja jest jasna - koniec z przywilejami, wszyscy płacą na tych samych zasadach. Dług publiczny przekracza 55% produktu krajowego a nad nami wisi sprawa przyszłych emerytur. Sejm jest obsadzony przez lobby lekarzy, rolników, prawników i kleru. Masz rację, to chora sytuacja, że taksówkarz musi mieć kasą fiskalną i wydawać paragony, a lekarz, który zgarnia 300 zł na godzinę, nie musi. Pora z tym skończyć i ucywilizować wpływy uprzywilejowanych w celu zrównania wszystkich pod względem obciążeń podatkowych.

Być może podatek kościelny nie jest najlepszym rozwiązaniem, a kościół powinien sprzedawać bilety wstępu na swoje msze i odprowadzać od tego VAT. Idąc w niedzielę w południe na koncert czy do kina muszę kupić bilet i zapłacić podatek. Gdyby organizator, zamiast sprzedawać bilety, zaczął zbierać w trakcie koncertu do kapelusza albo na tacę, to by poszedł siedzieć za przestępstwo skarbowe. Jest niesprawiedliwe, że dwie ulice dalej ktoś organizuje swoją imprezę, zwolnioną z VAT, i zbiera pieniądze, które nie podlegają ewidencji, dzięki czemu nie można również ustalić kwoty jego podatku dochodowego. To są jakaś przywileje z czasów feudalnych. Każdy by tak chciał. "Ile kosztuje chleb?" "Co łaska ale nie mniej niż 2,50." "Ile kosztuje przejazd taxi do Żyrardowa?" "Co łaska, ale za 100 zł to w Grodzisku może się zepsuć samochód i dalej nie pojechać". Gdyby chodziło o mnicha, który żyje w jaskini i ma dwie koszuliny, to bym rozumiał, ale nie o firmę, która rocznie obraca miliardami złotych, zatrudnia tysiące ludzi i prowadzi różne biznesy - od telefonii komórkowej i telewizji satelitarnej po handel ziemią. Jakie ma przychody? Nie wiadomo. Takie, jakie sama powie.