Dotarła do nas niepokojąca informacja dotycząca działania policji w Piastowie. Sytuacja miała miejsce w dniu dzisiejszym tj. 1 maja około południa w okolicach Miejskiego Ośrodka Kultury. Cytujemy treść emaila, którego otrzymaliśmy od zbulwersowanej czytelniczki:

“Jechałam Aleją Krakowską od strony stacji PKP w kierunku kościoła. Na skrzyżowaniu z ulicą Warszawską, jadące przede mną czarne Bmw (na lokalnej rejestracji), nagle zwolniło i ślimaczym tempem oczywiście bez włączenia kierunkowskazu skręcało w lewo. Zachowanie Bmw zmusiło mnie do nagłego hamowania i zmiany kierunku jazdy, powodując zagrożenie w ruchu. Użyłam klaksonu, samochód skręcił a ja pojechałam dalej. Po chwili gdy byłam na wysokości szkoły podstawowej nr 2 ten sam samochód “siedział mi na zderzaku” była to odległość kilku centymetrów, byłam przerażona. Trwało to kilkadziesiąt metrów, zatrzymałam się przy posesji na ulicy Kujawskiej. Bmw zajechało mi drogę, utrudniając wyjście z samochodu moim pasażerom. Gdy wysiadłam z pojazdu, zobaczyłam wewnątrz Bmw, dwóch umundurowanych policjantów. Panowie z pozycji “na zimny łokieć” wydusili z siebie “jakiś problem?”. Powiedziałem, że jak najbardziej , na skrzyżowaniu skręcali bez odpowiedniej sygnalizacji. Po wymianie kilku zdań, Policjanci próbowali mnie zastraszyć słowami “chyba sobie trochę popiszemy”.

Co o tym sądzicie ? Czy spotkaliście się kiedyś z czymś takim w Piastowie ?

Ciekawe czy Pani zwróciła uwagę na tablice. Chociaż pewnie stres był spory. Opisać sytuacje, pismo i wizyta na komisariacie złożyć skargę i domagać się wyjaśnienia działania policji.
Dobrze też wziąć ze sobą dyktafon, ewentualnie w komórce nagrać rozmowę. Skargę za pokwitowaniem.

W takiej sytuacji chyba emocje biorą górę. Ciekawe czy byli to Policjanci z Piastowa czy Pruszkowa ? Obawiam się, że kogokolwiek o to nie spytamy, usłyszymy odpowiedź że to nie od nich z komisariatu i nic na ten temat nie wiedzą. Wiemy że było to czarne Bmw 3 coupe E46, numery rejestracyjne zaczynały się na WPR.

Trzeba więc zrobić jak radzi Sulimo, takich samochodów w powiecie nie jest tak dużo, żeby nie dało się go odnaleźć. Tylko zamiast pytać co to byli za policjanci, lepiej przyjąć założenie że byli to cywile w mundurach. Takie prawdopodobieństwo jest duże, a policja chętniej się tym zajmie.

Kolor,marka i model zgodny z opisem, jednak trudno powiedzieć, Pani która do nas napisała jest z Warszawy i była z wizytą w Piastowie. Mam kontakt z mieszkanką Piastowa, do której przyjechała "bohaterka" całego zdarzenia. Dziś napotkałem na patrol pruszkowski, oni stwierdzili że u nich nie ma takiego samochodu. Pozostaje więc Piastowska Policja. Aktualnie nie ma mnie na miejscu. Postaram się udać na komendę z wizytą zaraz po powrocie.

Dla mnie temat jest prosty. Napisac skargę do komendanta powiatowego w Pruszkowie. Opisac całą sytuację. Oczywiście wziąc potwierdzenie przyjęcia na kopii. I poczekac na odpowiedź.
Można teżiśc na rozmowę do komendanta, ale "na gębę" to można wszystko powiedziec i wszystko obiecac.

Jeżeli okazałoby się że to faktycznie policjanci w taki sposób potraktowali kierującego to konsekwencje powinny byc wyciągnięte bez dwóch zdań.

Jak dla mnie to zero szans na wyciągnięcie konsekwencji. Słowo obywatela przeciwko słowu policjanta. Jak myślicie komu uwierzą. Nikt w takiej sytuacji nie myśli o świadkach a gdy trochę ochłonie to już za późno. Zresztą "bohaterka" zdarzenia dopóki nie zobaczyła mundurów, była pewna że to jakieś, cytuje "bandziory". Na 99% potwierdziła że to mógł być ten samochód ze zdjęć.

Wiadomość o zdarzeniu przesłała do mnie jej koleżanka, namawiała również do złożenia skargi, jednak ta kobieta stwierdziła (bardzo zdenerwowana, rozmawiałem z nią telefonicznie), że po prostu boi się konfrontacji z tymi policjantami i szkoda jej zdrowia. W przyszłości będzie omijała Piastów szerokim łukiem, najzwyczajniej boi się.

Nie jestem psychologiem ale uwierzcie mi była roztrzęsiona, mimo że dzwoniłem po kilku godzinach od zdarzenia. Zakładam więc że to prawda.

Ja nie jestem stroną w tej sprawie, a "stronapiastowa" to nie Gazeta Wyborcza więc mnie spuszczą.

Całość można pewnie potraktować jako ciekawostkę i liczyć że kiedyś trafią na bardziej wpływową osobę.

Skarga do komendanta to nie sprawa w sadzie. Nie ma żadnych rozpraw, przesłuchań czy konfrontacji. Po prostu dana osoba opisuje dana sytuacje i reszta należy do policji. Muszą sprawdzić czy maja taki pojazd kto w danym dniu nim jeździł itp. Na złożona skarge komenda ma obowiązek odpowiedzieć.

Zasadniczo wydaje mi sie ze umundurowany policjant w czasie sluzby nie jezdzi prywatnym pojazdem tylko sluzbowym. Dlatego:
a. Albo ten pojazd na zdjeciu jest pojazdem sluzbowym
b. Albo to nie byl ten pojazd co na zdjeciu
c. Albo to wcale nie byli policjanci.
Sprawa wymaga wyjasnienia. Mi trudno uwierzyc w ta sytuacje. Tak samo jak ciezko mi uwierzyc w ta afere ze niby nasza policja zgarnela kolesia ktory imprezowal w domu, wciagneli go do piwnicy, spuscili lomot i jeszcze pozniej nim wycierali podloge (bylo o tym glosno). Jak slusznie zauwazyl wtedy Dziewulski policjanci to nie samobojcy i idioci.

Na temat zgłaszania/ niezgłaszania różnych rzeczy policji. Tekst z podwórka T. Lisa

Ostatecznie każdy sam decyduje co robić w podobnych sytuacjach.

Ja bym radził się owej Pani przejść, niestety nikt tego nie załatwi tylko Ona powinna. Ja mogę także się pojawić. Wezmę kamerę i dyktafon. Oczywiście gdyby była tak wola to proszę napisać do mnie na priv. Chętnie się przejdę i zobaczę jak sprawa się rozwinie.

Pozdrawiam

Moim zdaniem to nie jest właściwe podejście do tematu. Komendant ma pod sobą trochę policjantów i nawet przycisniety do ściany kamera i dyktafonem może nie udzielić żadnych informacji. Z prostej przyczyny - może nie wiedzieć kto kiedy miał służbę i co robił. Nie wydaje mi sie możliwe aby komendanci znali na pamięć grafiki i zapisy z notatnikow funkcjonariuszy.
Zamiast stawiać sprawę na ostrzu noża lepiej podejść do tego bez emocji.

Dla mnie jest to fascynujące podejście.... Jak może zaszkodzić koleżance? Jeśli koleżanka nie ma konfliktów z prawem to policji chyba nie musi sie obawiać. Prawda?

no dobra...sprawa dość ciekawa, ale czy można tak upubliczniać zdjęcia samochodów z odsłoniętą tablicą rejestracyjną...? tym bardziej, że prawdopodobnie jest to samochód jakiegoś policjanta, bo z tego co widzę to zdjęcie jest robione na parkingu przed komendą, a tam chyba jest tabliczka "parking dla pracowników policji" i pod miejsce publiczne raczej tego nie można zaliczyć...tak mnie się coś wydaje