stronapiastowa: Może nie koniecznie tulipany, ale likwidacja jednego pasa to jedyne sensowne rozwiązanie. Gdzieś już o tym pisałem, w tej chwili na skrzyżowaniu jest 16 punktów kolizyjnych (licząc z przejściami dla pieszych – 32), trzeba właśnie mieć oczy dookoła głowy, a na to zwyczajnie nie ma czasu i miejsca.
Kiedy będzie jeden pas zostaną tylko 4 takie punkty, a zanim nastało rondo były – zależy jak liczyć – również 4, i wydaje mi się że przy większej płynności ruchu.

Co do płynności ruchu to zanim było rondo czasem stałem kilka minut na lewoskręcie. Wydaje mi się że mimo wszystko wtedy samochody jadące od strony Brwinowa zdecydowanie szybciej wjeżdżały na rondo. Wtedy każdy mój skręt w lewo niósł większe ryzyko niż teraz. Ale trwało to tylko kilka miesięcy, nie wiem czy wtedy było mniej kolizji.

pasy dobrze widać… jeśli się ich tam spodziewasz. Zauważ że na wysepce rozdzielającej jezdnie nie ma żadnego znaku.
Po raz kolejny bronisz bandziorów i chuliganów – stoję na stanowisku, że prawo ma pierwszeństwo przed samowolą. Wina jest oczywista, pozostaje tylko ocenić odpowiedzialność. Czym innym jest umyślne zabicie kogoś a czym innym spowodowanie wypadku. Czym innym jest umyślne zaniedbanie prowadzące do wypadku, a czym innym niezachowanie odpowiedniej uwagi. Dla Ciebie może jest wszystko jedno, dla mnie nie.
Tak samo jak oburzam się na próby bezpodstawnego legitymowania przez policję, tak tym razem zwracam uwagę, że dzisiejsze zdarzenie mogło być nieszczęśliwym wypadkiem (zaryzykuję stwierdzenie, że znaczny odsetek kierowców nie ustrzegłby się niebezpieczeństwa w takiej sytuacji) i niekoniecznie wynika z brawury, całkowitego braku uwagi czy innego łatwego do uniknięcia zaniedbania.

Różne rzeczy się zdarzają. Zarówno kierujący autami, rowerami czy piesi bywają nieprzewidywalni. Każdy przypadek należy rozpatrywać osobno. Patrząc na zdjęcia widać wyraźnie że SEAT uderzył prawym przodem, kobieta uderzyła głową w szybę i upadła na jezdnie. Jeśli przechodziła z lewej strony na prawą to wina kierowcy jest ewidentna. Ale jeśli szła z przeciwnej strony i wyszła zza autobusu? Cóż... Wystarczy chwila nieuwagi. Nie wiemy czy kierowca osobówki jechał za szybko, czy się zagapił, czy miał szanse uniknąć tego wypadku czy może nie miał szans i tylko pośrednio wina jest po jego stronie. Niech policja ustala jak to było. Zginął człowiek i to jest straszne.

PMK: Może bronię sprawcy tego wypadku, ale nie przesadzajmy. Autobus zatrzymał się przed przejściem dla pieszych a Seat go ominął – to jedna z najniebezpieczniejszych sytuacji na drodze, taki manewr jest zabroniony i najostrzej karany, jest proszeniem się o wypadek itd. Jednak w tym wypadku kierowca powinien, ale mógł nie zauważyć przejścia dla pieszych. To jedyne usprawiedliwienie, żadni nieprzewidywalni piesi nie wchodzą w grę.

Tak się składa, ze w Ameryce też jest prawo, i to takie, dzięki któremu kierowcy się zatrzymują, widząc z daleka pieszego kierującego się w stronę przejścia. Tam pieszego się chroni, a nie gada o nieszczęśliwych wypadkach. Ochrona pieszych w Polsce jest na poziomie Rosji i Mongolii.
Każdy kierowca ma psi obowiązek się zatrzymać, gdy na drugim pasie stoi przez przejściem lub przed skrzyżowaniem pojazd, który nie sygnalizuje awarii. Przed skrzyżowaniem również! A gdy drugi pojazd sygnalizuje awarię, to ma zwolnić i się powoli przetoczyć. Tak samo nikt nie ma prawa wyprzedzać ani na skrzyżowaniu ani na przejściu. Niezastosowanie do tego przepisu i zabicie człowieka powinno być traktowane zawsze jako umyślne morderstwo i karane śmiercią! Ofiara nie ma zazwyczaj szans w takiej sytuacji. Wyprzedzanie lub omijanie w takiej sytuacji to najgorsze łajdactwo na drodze.

Już na kursach się uczy kierowców, że pieszy jest nikim. Czy instruktorzy nie uczą kursantów: „jedź, niech czekają”. Czy na egzaminach egzaminatorzy nie denerwują się, gdy się staje i przepuszcza pieszych, ilekroć stoją na przejściu? Słynne „po co pan się zatrzymał, przecież nie weszli na jezdnię!” Chory, patologiczny kraj.

"Nieszczęśliwy wypadek", "zagapił się" – jeszcze napiszcie, że kierowca pierwszy raz w życiu wyprzedził w takiej sytuacji. Na pewno w to uwierzę.

Nie był pijany, nie uciekł, dostanie 4 latka, wyjdzie po trzech - szybko zleci. A kobieta nie żyje.
http://www.echodnia.eu/apps/pbcs.dll/ar ... /120328551

Skąd wiesz? A może ma już na koncie takie przestępstwo i teraz działał w recydywie?

A co się dzieje na skrzyżowaniu Piłsudskiego ze Żbikowską? Dzieci idą do szkoły, mamy z maluchami do przedszkola, a mają bardzo ruchliwą drogę do przejścia. Jadący w pierwszą stronę Cię przepuści, a ten w drugą stronę mało po piętach nie przejedzie, bo już się spóźnia do pracy. Piłsudskiego/Lisa Kuli to zatłoczona droga powiatowa przez środek miasta, a są tylko jedne światła. W dzień tłok, za to w nocy mało nie zarżną tych sprowadzanych rupieci, współczuję mieszkającym przy tej ulicy. Fotoradarów się nie uświadczy. Starościna Smolińska z zastępczynią Kuranową wolą się lansować jakimiś muzeami, a nie poprawiać bezpieczeństwo na drogach powiatowych.

A ja zwrócę wszystkim czytającym to forum uwagę na ulicę Tuwima.
Tą ulicą codziennie jeździ moja żona. Jest kierowcą który nie przekracza dozwolonej prędkości i tylko to ją kilka razy uratowało przed wypadkiem.
Uczulam Was na sytuacje, które zaraz opiszę. Nawet przy jeździe z dozwoloną prędkością ABS dość często tam zaskakuje.
1. Kierunek zdarzeń "podbramkowych" - do Pruszkowa
2. Powód owych zdarzeń:
- topole ograniczające widoczność
- rowerzyści na chodniku
- częste przejścia dla pieszych
- wyprowadzane na spacer pieski
3. Zdarzenia:
- rowerzysta jedzie po chodniku przy torach. Topole zasłaniają (zmniejszają) widok na chodnik. W pewnym momencie zjeżdża z chodnika podjazdem dla wózków na przejście dla pieszych (chodnik jest dużo wyżej niż jezdnia), do tego z dużą prędkością między rosnącymi topolami. Sytuacja ta występuje często koło monopolowego, może dlatego że pędzą po winko.
- spacerowicze wracają z pieskami znad torów do domku. Piesek na długiej, zwijanej smyczy przeleciał po przejściu dla pieszych w stronę domków, PAN był jeszcze przy torach, a żona zatrzymała się na smyczy. Gdyby nie wyhamowała, pociągnęłaby pieska, wyrwałaby smycz PANU. Ile byłoby krzyku, biadolenia o pieska!
Tutaj kierujący ma małe szanse przewidzieć ruchy pieszych i rowerzystów, bo widok utrudniają topole, a układ chodnika (opadający w stronę jezdni) zachęca ich do wtargnięcia na jezdnię pod sam zderzak samochodu. Dużo daje przepisowa prędkość i sprawny układ hamulcowy.

I rozsądek pieszych. Takie akcje ze rowerzysta jedzie i nagle bez uprzedzenia skręca wprost pod koła samochodu wcale nie należą do rzadkości. Tak naprawdę to w przypadku rowerzystów mamy ciekawy paradoks. Rowery maja na drodze określone prawa (z roku na rok coraz większe) ale aby prowadzić rower i poruszać sie po ulicy nie są potrzebne żadne uprawnienia. Karta rowerowa obowiązuje tylko do 18 lat i jest fikcja. Żaden z rowerzystów nie przechodzi ŻADNEGO przeszkolenia z przepisów ruchu drogowego.