Mi, przez sentyment do starych dobrych czasów, najbardziej w pamięci utkwił koncert Urszuli.
Wtedy na Dniach Piastowa można było jeszcze normalnie wypić piwo, zjeść kiełbachę. Koncert był super, a ja z kilkoma znajomymi bawiłem się rewelacyjnie. Wyskakałem się ze wszystkie stare i obecne czasy

No i była z nami Ela z Ursusa. Ech, Elu....

Wogóle wtedy Dni Piastowa były fajne. Mimo, że "zajęć" dla dorosłych jakos nie było, to właśnie wtedy czułem taką jedność z mieszkańcami. Wszyscy rozmawiali przy piwie i było OK. Była wspólna, fajna zabawa.