przez sapiecha1 » Wt, 15 sty 2013, 10:25
O godzinie 6.30 na chodniku pomiędzy Norwida, a Sienkiewicza szalał ni to quad, ni to traktorek i odśnieżał. Ul. Dworcowa (powiatowa) zaśnieżona, ale to co było od Gęsickiego w stronę wiaduktu (a szczególnie przed stacją) to masakra, zupełnie jakby był tam zrzut śniegu z całej okolicy, przydałby się napęd na 4 koła.
Ja od ojca dostałem ochrzan, bo o 5 rano odśnieżyłem nie tylko podwórko (z ojca udziałem), ale i ulicę przed domem (bez chodników, bo ich nie ma). Zezłościł się na mnie że odśnieżam ulicę, a to sprawa miasta (III kategoria nigdy pewnie nie doczeka się odśnieżenia, bo i tak ma zostać 5 cm śniegu), ale niech tam, nikt koło mnie nie zaryje się w śniegu, ani nie złamie nogi, chyba że wzorem dawnych lat, stanie się cud i przejedzie pług, naniesie mi śniegu od sąsiadów.
Więcej na mieście nie widziałem, bo dziś musiałem wziąć samochód i zostawić go na nieodśnieżonym parkingu pod stacją, przy wiadukcie. Za to perony cud miód. Tam gdzie dach, da się chodzić, tam gdzie nie ma dachu, hulaj dusza, piekła nie ma. Nawet człowieczek z wiadrami soli, czy też piachu z peronu na peron przełaził przez tory, zamiast obsypać schody (pewnie bał się że spadnie, bo takie śliskie i zaśnieżone, więc poszedł na skróty).