przez sta » Śr, 20 kwi 2011, 14:26
Polemizowałbym z wojną jako inicjatywą pojedynczych ludzi, na pewno patrząc na współczesne czasy. Pod koniec Anny Kareniny Tołstoja jest ciekawa myśl, że wojnę może wypowiadać i prowadzić jedynie państwo jako jedyny głos mogący reprezentować głos ogółu. (Nawet organizacje religijne nie mają takiej „władzy”, vide Wyprawy Krzyżowe, chociaż lepiej o tym nie wspominać bo jeszcze „Religia a Państwo” wchłonie ten wątek).
Przyjemności z walki dopatrywałbym się na gruncie psychologii, kiedy jakiś klan, grupa społeczna albo pojedynczy sąsiad ma coś lepszego niż my, to przez zawiść można chcieć go tego pozbawić. Podobnie jeśli dzieje się jakaś niesprawiedliwość, ktoś chce nam coś zabrać (choćby potencjalnie, panuje klimat zagrożenia) mamy odruch się bronić (często przez złośliwe „najazdy”). Zawsze pozostanie to jednak coś powodowanego niskimi uczuciami; o tym jest mowa, bo coś na kształt wojny domowej to już inna bajka.
Temat wydaje mi się zbyt obszerny żeby dyskutować go na forum, nie ma chyba jednej prawdy na ten temat więc i my do niczego nowego nie dojdziemy.
Jeśli chodzi o samą nietolerancję to Sigmunt Freud kiedyś powiedział, że lęk jest obroną przed strachem. Kiedy spotykamy kogoś obcego, różniącego się bardzo np. kolorem skóry, nie wiemy czego się po nim spodziewać (jest przyjacielem czy wrogiem, brakuje stereotypu). Może on być najeźdźcą (jak Tatarzy w Polsce w XVI wieku) co wzbudzało strach, tak więc lękając się dziś murzyna unikamy go i bronimy się przed strachem nieznanego i ewentualnym zagrożeniem.