Czy pytasz w jaki sposób mogą mi przeszkadzać głośne dzwony o godz. 06:30 rano? Nie wiem jak innym, ale mi np. przeszkadzają spać, czyli korzystać z prawa do wypoczynku.

W kontekście pytania o faktyczną uciążliwość dzwonów o świcie...
Pół biedy w zimie, gdy okna są zamknięte - wtedy jest szansa, że człowiek się nie obudzi. Ale w lato miło jest zostawić na noc uchylone okno, co drastycznie obniża jego zdolność do wyciszania dźwięków i powoduje oczywistą pobudkę skoro świt. Jeśli jest to dzień pracujący to jeszcze można przeżyć, ale w weekend chyba każdy chce wykorzystać możliwość dłuższego snu. A już na pewno nie powinien być jej pozbawiany w imię czyjegoś "widzi mi się".
PMK, jeśli Ty się nie budzisz, to znaczy, że masz twardy sen. Ale inni nie mają tak dobrze, więc im to przeszkadza.

Na samym końcu trzeba zważyć korzyści i szkody: według mnie w przypadku porannego bicia w weekend i melodyjek więcej jest szkód niż faktycznych korzyści. Właściwie zamiast pytania z ankiety "komu przeszkadza", zasadne jest pytanie "kto cieszy się i odnosi korzyści z tego, że melodyjki grają".
Bo jeśli praktycznie nikt nie zyskuje, spora część traci/cierpi, a pozostałym po prostu nie przeszkadza (bo mieszkają dalego lub mają niską wrażliwość na hałas), to jaki jest w tym sens? Róbmy dalej na złość! Niech sobie cierpią! Niech mają!?
To, o ironio!, przecież nie po chrześcijańsku.

Jesli nawet kilku osobom przeszkadza bicie dzwonów i kuranty o 6.30 to powinno się odejśc od takiej tradycji... lub ściszyć nadajnik... Jeśli ktos o 6.30 regularnie jeżdziłby przed Twoim domem samochodem bez tłumika i wiedziałbyś kto to robi to na 100% wykonałbyś telefon na policje...

Powiem szczerze że mi te dźwięki nie przeszkadzają.
Mieszkam na Dygasińskiego (pisałem kiedyś że pani H. jest moją bliską sąsiadką, więc nie jest to tajemnica) i je słyszę. Powiem więcej, ustalają mój rytm dnia. Niegdyś, gdy zasuwałem z buta na stację (teraz zasuwam na Niedźwiadek i tam już nie słychać), jak słyszałem kuranty o 6.30, wiedziałem czy muszę włączyć "dopalacze", czy nie. Z kolei te o 21 mówią mi że już czas skończyć robotę, sprzątać "zabawki", umyć się, iść na kolację i spać koło 23. Może dlatego w niedziele ich nie słyszę, bo śpię jak zabity do 7 rano.
Nie będę Wam nic podpowiadał poza jednym. Proboszcz jest też człowiekiem, spróbujcie z Nim pogadać, by obniżył poziom dźwięku o kilka decybeli rano, w soboty i niedziele. Pewnie będzie opór, ale za taką prośbę chyba Was nie wytknie z nazwiska na mszy, choć temat mógłby dać "z ambony"do dyskusji parafian, bo i kościół jest dla nas, jak i dźwięki z niego do nas docierające mają swój cel.
Może jest grupa dla której są super ważne, niech się też wypowiedzą, podadzą konkretne argumenty.

Ty to słyszysz w odległości ok 1 km i dla ciebie jest to może jakiś rodzaj rytmu życia, ale wyobraź sobie jak to musi przeszkadzać tym co mieszkają w odległości 100-200 m.

Najwiecej krzyczą co sie nie dawno sprowadzili, kazdy wie gdzie kupuje mieszkanie czy dom.
Ja mieszkam od ponad 35 lat max 100m od kościoła i jakos mi dzwony ani kuranty nie przeszkadzają , powiem wręcz ich juz nawet nie słyszę.
Ludzie nie wymyślajmy juz głupot , dzwony biją bo zawsze biły taka tradycja, pociągi jeżdżą i wydają hałas bo taki ich urok , samoloty latają bo musza latać, pies szczeka bo taka jego natura i co moze mamy wszystkim wszystkiego zabronić . Mi zdecydowanie bardziej pieski przeszkadzają co ludzie celowo wypuszczają lub wychodzą z nimi na spacer i robią kupkę gdzie popadnie a właściciele po nich nie sprzątają .

Dzwony, dzwonki i kuranty nie są tak stare i z tego co pamiętam to zostały uruchomiane w 2007 lub 2008 roku. Wcześniej była mała dzwonnica na terenie ogrodu uruchamiana siła mięśni i pewnie dlatego rzadko dzwony biły. Nie była również wysoka więc dźwięk się nie roznosił tak bardzo po okolicy. Takie sąsiedztwo nie było uciążliwe, a częstotliwość i natężenie akceptowalne ze wzgląd na tradycję. Problemy pojawiły się w momencie wybudowania wysokiej dzwonnicy przy kościele i zainstalowania tam elektroniki do sterowania dzwonami wraz z elektronicznymi kurantami. Taka wtedy panowała moda wśród proboszczów: głośniej i częściej. Liczba dzwonień i kurantów nagle wzrosła, a wyniesienie ich wysoko ponad poziom okolicznych zabudowań i wzmocnienie elektroniczne dźwięku, spowodowało ogromny wzrost ich uciążliwość i drastyczne pogorszenie warunków życia. Prośby i rozmowy z poprzednim proboszczem nic nie dały, uważał on podobnie jak swoja, że tak ma być i koniec.
Ale czy naprawdę musi? Kompromis i wzajemne poszanowanie jest możliwe, potrzeba tylko odrobiny zrozumienia i zwykłej życzliwości sąsiedzkiej. Da się pogodzić tradycję i mniejszą uciążliwość dla sąsiadów, o co apeluję do proboszcza.

@kristof - jak widzisz forum to jest dość niszowe, wobec tego nie uda nam się ustalić skali problemu, tj. ilu osobom naprawdę przeszkadzają dźwięki dochodzące z kościoła. Po drugie forum nie jest żadną drogą do załatwienia tego problemu, bo nawet jak ksiądz czyta to i tak nie wprowadzi żadnych zmian tylko dlatego że ktoś anonimowo narzeka. Wg mnie najlepszym pomysłem byłoby napisać prośbę, przejść się po sąsiadach, pozbierać podpisy i porozmawiać z księdzem. Oczywiście należy wyraźnie zaznaczyć, że nie chodzi o walkę z kościelną tradycją nawoływania na nabożeństwa itp, a jedynie o ograniczenie odgłosów wydawanych przez kościół w godzinach porannych lub przynajmniej o zmniejszenie ich głośności do akceptowalnego poziomu.
Nawiasem mówiąc bardzo mnie ciekawi czemu właśnie teraz temat się pojawia? Ostatnio nic w sferze dzwonienia się nie zmieniło. Rozumiem, że ks. Jan nie był chętny do współpracy ale to już ponad półtora roku jak go nie ma....

Temat kiedyś już był i wraca jak bumerang, czyli trzeba ruszyć 4 litery i przynajmniej "wybadać" co o tym sądzi Proboszcz.
Nie sądzę by udało się załatwić to tak, by wszyscy byli "szczęśliwi", ale może nasunie się jakiś "kompromisowy" pomysł.
@kristof zbieraj delegację do Proboszcza, z miłą chęcią, tak jak napisałem dołączę się jako "rozjemca", ale żeby iść i gadać, a nie "lać wodę po próżnicy", proponuję tutaj konkretnie przedyskutować temat, ubrać go w konkrety, zebrać reprezentatywną delegację i dopiero ruszyć. Jednak nadal proszę by do dyskusji dołączył się ktoś, kto ma w jednym palcu elektronikę estradową, bądź podobną i powiedział czy i za ile można skonstruować układ dobierający moc wzmacniacza do poziomu szumu otoczenia, tak by nikt nie musiał nic kręcić, ustawiać, by było słychać głośno i wyraźnie, a nie przeraźliwie dla tych najbliżej mieszkających.

No więc jak zamierzasz rozwiązać nurtujący cię problem?