Sens budowania domku z klocków za 6 milionów przez miasto, które raczej nie stać na takie inwestycje co roku od początku był wątpliwy. O poziomie wykonania już tu forumowicze mówili. Gdyby nie fakt konieczności wynajdywania drugiej firmy do tej "genialnej" technologii to opóźnień by nie było, albo byłyby mniejsze. A ta druga firma musiała zacząć od tego, co spierniczyła tamta.
Gdyby jednak stawiać ten - parterowy, bądź co bądź - budyneczek w tradycyjnej technologii, to byłby już dawno skończony. Jest mnóstwo firm budowlanych, które realizują inwestycje w tradycyjnej technologii pustakowej i można byłoby ewentualnego nieudacznika szybko zastąpić innym wykonawcą. A parterowy budyneczek stawia się momentalnie. Najdłużej trwa wykończeniówka i kładzenie instalacji oraz odbiory. Nawet gdyby miało to trwać kilka tygodni dłużej, to dzieciom nic by się nie stało, że te parę tygodni dłużej miałyby zajęcia w piastowskich szkołach. A Budynek byłby porządny, ocieplony i wytrzymał kolejne 40 lat. To "cudo" pracując w zamarzającym i rozmarzającym gruncie wytrzyma max 10 lat. I co? Ledwie spłacimy jedne kontenerki a trzeba będzie znowu budować przedszkole? Jedynym chyba powodem wyboru tej cudownej technologii był fakt, że za te 10 lat już inna koalicja i inny burmistrz będzie się o o martwił. To jest gospodarskie podejście? "Po nas choćby potop"? Moralne i ekonomiczne aspekty długofalowych skutków tych decyzji pozostawiam do oceny wyborcom.