Biorąc pod uwagę, że w ostatnich wyborach do otrzymania mandatu radnego wystarczyło uzyskać 65 głosów, to 150 to nie jest tak mało
Gdyby akcja "przeciwzawierzeniowa" miała jednego lidera, który ujawniłby się z imienia i nazwiska to może w przyszłej kadencji byłby ktoś kto nie pozwoliłby na podejmowanie tego typu bzdur przez aklamację.