Jako że wcześniej czy później Piastów zostanie wchłonięty przez M.St.W-wę, zastanówmy się wspólnie, jakie nowe nazwy powinny przyjąć nasze ulice. Wygląda że może to nastąpić wcześniej niż później, więc może na spokojnie, w rodzinnym i sąsiedzkim gronie sobie trochę podyskutujemy, coś zaproponujemy, by nagle nie stanąć przed faktem dokonanym, gdy nasze ulice będą nazywać np Z. Brzezińskiego, M. Kubickiego, Pierwsza Północna, Druga Zachodnia, Z Jumbów, albo jakoś podobnie.
Mamy jeszcze czas, mamy wyobraźnię, przygotujmy się do tego, a jeśli będziemy wkurzeni na naszych włodarzy, pod obecnymi tabliczkami na ulicach doczepimy nowe, z nowymi nazwami, by wiedzieli jak mocno mamy ich dość.
Chyba lepiej coś samemu wymyślić, dopracować, przedyskutować, niż mieć coś z góry narzucone, a i taki "straszak" też jest nam, szeregowym obywatelom tego miasta potrzebny.

W Warszawie są dwie ul. Jana Pawła II (no ok, jedna ul, druga al.), pokrywające się ulice pisarzy (Mickiewicza, Żeromskiego, Słowackiego, Broniewskiego, Prusa itp), Wilanowska (też ul, a nie al), Polna, Dobra, Długa i pewnie jeszcze kilka, lub kilkanaście innych. Jakoś ludzie z tym żyją, uznali że nie jest to kluczowe z ich punktu widzenia, a zmiany pewnie kosztowne (a przynajmniej czasochłonne).

Ale jeśli już, to więcej nazw neutralnych. Żadnych martyrologii, patronów, wydarzeń.

Nie jest wcale powiedziane, że prędzej czy później Piastów będzie częścią Warszawy. Nie wiadomo jaka byłaby wola mieszkańców i samorządów. Z punktu widzenia stolicy to żaden interes, bo mamy mały budżet, brak terenów inwestycyjnych a duże potrzeby wymagające dużych nakładów finansowych. W przypadku Piastowa pewnie większość mieszkańców byłaby za, choć ja głosowałbym przeciw. Należy też pamiętać, że takich sypialni jak nasze miasto jest kilka (Ząbki, Łomianki, Marki, Józefosław). I nikt tam nic w kierunku połączenia ze stolicą nie robi.

Tak ,tylko tam nikt by tego nie chciał. Ząbki rozwinęły się rewelacyjnie i wciąż czyni się tam inwestycje (np. jakie tam super targowisko zadaszone, czyste a nie w błocie, wspaniałe centrum sportu, basen, Łomianki też bardzo się starają ( basen też jest ), Marki przynajmniej -centrum handlowe, a Piastów wegetuje - taka jest różnica.

Zadaszenie targowiska w Piastowie jest możliwe i nie wymaga przyłączenie do Warszawy. A centrum sportu, centrum handlowego i basenu i tak u nas nie będzie bo nie ma na to fizycznie miejsca.

Oj, chyba nie wszyscy, do końca zrozumieli moją intencję.
Mój dziadek w latach 30-tych XX wieku uciekł z Warszawy na "wieś". Ja też doceniam uroki wybranej przez niego okolicy, ale jestem przekonany, że Warszawa musi w ciągu jakiś 20, 30 lat wchłonąć Piastów, a jak to się szybko stanie zależy również od poziomu niezadowolenia mieszkańców Piastowa z tego, co dzieje się u nas w mieście, a perspektywy są coraz gorsze, więc i czas może być jeszcze krótszy. Po wchłonięciu większość nazw musi ulec zmianie i niekoniecznie wyróżnikiem tego że się mieszka w Piastowie będzie ulica Stefana Żeromskiego, a w M St. ulica S. Żeromskiego, bo przytoczone w większości przez Was przykłady są właśnie z tego gatunku.
Celem wątku jest wybranie i przedyskutowanie (w gronie rodziny, sąsiadów, znajomych) zamienników obecnych nazw ulic, utworzenie z nich jakiś logicznych "osiedli", tak by nie było skrzyżowania np. ulicy I Komunii Świętej i ulicy Bolesnych Hemoroidów na osiedlu domków jednorodzinnych Manhatan.
Jeśli zrobimy to wcześniej sami, to jest duża szansa, że nie zostaniemy obdarzeni właśnie takimi nazwami.
A jeżeli będziemy mieć już takie "fajne" nazwy w zanadrzu, to jak nam kolejne władze będą podpadać bardziej niż jesteśmy w stanie to ścierpieć, zamiast robić drogie referendum, wystarczy że pod obecnymi tabliczkami z obowiązującymi nazwami ulic, podczepimy te nasze nowe nazwy. Chyba zrozumieją o co nam chodzi, aż tacy głupi raczej nie będą.

Po pierwsze. Z tego co wiem to w Warszawie rownież panuje niezadowolenie. W Pruszkowie tez. Ogólnie Polacy to wiecznie niezadowolony naród. Na pewno w Grodzisku, który jest miastem zadbanym i stałe rozwijającym sie tez są niezadowoleni mieszkańcy.

Po drugie. Cała procedura przyłączenia trwa wiele miesięcy. Bedzie wiec czas nad tym aby sie pozastanawiać. Nie licz jednak, że ty jako mieszkaniec będziesz miał cos do powiedzenia. O nazwach ulic, placów i skwerow w Warszawie decyduje Rada Miejska po opinii Komisji Nazewnictwa Miejskiego. Oczywiście mieszkaniec albo grupa mieszkańców może zgłaszać swoje wnioski, ale jeżeli radni bedą chcieli przemianować twoją ulicę np na ul. Lecha Kaczyńskiego to będziesz mógł co najwyżej potupać nóżkami ze złości.

To fakt, będę tupał.

Dotychczas nie byłem za przyłączeniem Piastowa do Warszawy , ale teraz zaczynam się zastanawiać czy nie byłoby tak lepiej. Skoro i tak nic się nie zmieni,nie będzie lepiej, nic nie da się zrobić itp. to przestaniemy chociaż być drugą strefą i będziemy mniej płacić za komunikację?

I tak doszliśmy od "co zrobić żeby to miasto zaczęło żyć?" do "to może chociaż będziemy płacić mniej za komunikację?".

[quote="PMK"
Myślę, że na tego typu pytanie jest tylko jedna odpowiedź - nic. Bez względu czy Piastów jest podwarszawskim miasteczkiem czy też częścią Warszawy to sytuacja będzie taka sama.

Masz rację,ale już wcześniej odpowiedziałeś na moje pytanie i niestety odpowiedź nie napawa optymizmem.Wiele osób mówi,że staniemy się częścią Warszawy, więc szukam dobrych stron.

Wiele osób mówi różne rzeczy, przy czym niekoniecznie jest to prawda. W 2010 wiele osób było absolutnie w 100% pewnych, że zmiana burmistrza jest jedynym rozwiązaniem bo na pewno gorzej już nie będzie. A jest. Dziś wiele osób jest pewnych, że prędzej czy później staniemy się częścią Warszawy. Problem polega na tym, że nie ma ku temu żadnych logicznych przesłanek poza geograficznym położeniem miasta Piastowa. Ale jak już wspominałem wokół Warszawy jest co najmniej kilka tego typu miasteczek-sypialni, które znajdując się na różnym stopniu rozwoju nie pchają się do Warszawy, a Warszawa wcale ich do siebie nie zaprasza.

Wszystko co piszesz @PMK ma sens, "ręce i nogi", ale spójrz tylko na mapę. Oprócz miejscowości położonych w gminie Michałowice (jednej z najbogatszych w kraju), to tylko my mieszkamy poza granicami Warszawy, a odległość do tzw. centrum mówi, że powinniśmy być już dawno wchłonięci przez to miasto.
O ile we wczesnych latach 70-tych Pruszków miał Prezydenta "z jajami" i w oparciu o lokalny przemysł (obecnie nie istniejący) stworzył małe trójmiasto (Piastów, Pruszków, Ożarów) i tym ruchem zablokował rozszerzanie się Warszawy na zachód (teoretycznie włączenie Ursusa do Warszawy to była kara za strajki 76 roku, ale to tylko przyśpieszyło wchłonięcie i stało się w efekcie nagrodą), o tyle obecnie nie mamy ani przemysłu, ani władz z prawdziwego zdarzenia, a większość naszych potrzeb jest związanych z Warszawą, a to z kolei przyśpiesza nieunikniony proces wchłonięcia.
Cóż, wolałbym, byśmy mieli lepsze władze, znów jakiś konkretny przemysł, dochód, oraz byśmy mogli wchłonąć Warszawę, a nie odwrotnie, ale to są tylko mrzonki.
Przy takich realiach naprawdę pozostaw czasowi temat kiedy nas Warszawa wessie (bo to kiedyś nastąpi), a pomyśl jak nie dać się wrobić w jakieś dziwaczne nazwy ulic, bo to co napisałeś na początku, że będzie jakiś czas na to, to też prawda, ale tego czasu wbrew pozorom wcale nie będzie tak wiele. Przypuszczam, że nie masz aspiracji mieszkać na ulicy "Czwartego koralika w różańcu", bo pewnie i takie idiotyczne pomysły wówczas padną.
Zróbmy po prostu mapkę Piastowa z alternatywnymi nazwami ulic, na okoliczność wchłonięcia nas przez Warszawę. Potraktujmy to jak fajną zabawę, która ułatwi w przyszłości nam życie, zostawmy kolej losu losowi, politykę politykierom, a zróbmy coś może niepotrzebnego, ale dla siebie.