Przed remontem było po prostu fatalnie (tak jakby czas zatrzymał się jakieś 20 late temu).
Nie nie chodzi o doktora Witeckiego. A odnośnie zapytania... Pacjent wchodzi i pyta, czy lekarz wypisze receptę, a on ledwo podnosząc głowę znad książki którą sobie w najlepsze czyta odpowiada że nie. Następnie po receptę wysyła do lekarza, który przyjmuje dzieci chore i nie przyjmuje tłumaczenia, że tam jest dużo pacjentów a dziecko jest zdrowe tylko wymaga specjalnego mleka. Czy czytanie książki jest tak bardzo absorbujące? A może ta książka była tak chora, że że nie można było jej odłożyć?
Generalnie mi chodzi tylko o to, żeby lekarze w piastowskiej przychodni nie traktowali pacjentów jak zło konieczne. Pragnę wszystkim lekarzom przypomnieć (i Panu Dyrektorowi też), że jeżeli pacjenci odejdą do innych przychodni, to nawet najpiękniej wyremontowana nie będzie miała racji bytu.