Było od początku jasne, że innej drogi nie ma. Żeby Europa była partnerem/rywalem dla USA, Chin, Japonii, musi stać się państwem federalnym. Gdyby zamiast USA było kilkadziesiąt stanów, mielibyśmy zamiast światowego mocarstwa worek słabych państewek. Do tego, żeby na naszym kontynencie istniał wspólny rynek, nie musiało być Unii Europejskiej, wystarczyły porozumienia wielostronne. Jeśli Unia powstała, to żeby realizować cele polityczne. Temu służą m.in. miliardy pompowane do Polski - żeby wyrównać poziom cywilizacyjny w przyszłym wspólnym europejskim państwie. Kaczyńscy wprowadzając Polskę do UE nie byli ani tak głupi, ani tak naiwni, żeby tego nie wiedzieć. Oburzanie się na teraz na Sikorskiego to czysta hipokryzja. Albo Unia zrobi krok dalej i stanie się silnym państwem albo się rozleci i zostaną wzajemnie skłócone państewka w coraz większym zaścianku świata. Dłużej nie da się żyć w iluzji, że racjonalna jest Unia 27 niezależnych państw, z których każde ciągnie w swoją stronę i stara się przechytrzyć inne.