Włączę się do dyskusji, i od razu stanę po stronie Gienka. Zabieranie ludziom samochodów w ramach kary rodzi tylko problemy. Przede wszystkim ludzie przestają być równi wobec prawa, jednemu zabiorą coś o wartości 1000zł a innemu 1000k zł. Poza tym, chociaż posiadacz jakiejś rzeczy (kierowca) jest traktowany jako właściciel, nie musi nim być. Jeśli samochód będzie pożyczony, kara spotka osobę trzecią. Dość szeroko praktykowane jest orzekanie przez sąd przepadku rzeczy służących popełnieniu przestępstwa (może to być samochód) – jednak nie jest to jednak kara.
Istnieje coś takiego jak szeroko pojęte prawa człowieka, między innymi dotyczą one uczciwego procesu zamiast samosądów. Ma to swoje minusy (np. nie można zmuszać więźniów do pracy, więc zatrudnić ich można do przysłowiowego kopania rowów tylko za ich zgodą), plusem jest, że sprawcy wypadku nie można zabrać samochodu a jego samego powiesić na najbliższym drzewie… żeby po fakcie zorientować się, że wypadek nie był wcale z jego winy. Jak czytam ostatnie posty mam wrażenie, że niektórym się to podoba.
A na marginesie, osoba jadąca 100km/h np. po Piastowie w oczywisty sposób ryzykuje i, w razie wypadku, powinien być on jak według mnie traktowany jak nieumyślne spowodowanie śmierci. Wystarczy inna kwalifikacja prawna, nie trzeba wymyślać wyszukanych sposobów karania.

Gienku tu nie chodzi o to aby zabrac cokolwiek byleby mialo duza wartosc. Jezeli ktos ma legalnie nabyta bron palna i pozwolenie i zrobi z niej niewlasciwy uzytek to oprocz kary wiezienia moze byc orzeczony jej przepadek. Jezeli ktos ma auto i robi z niego niewlasciwy uzytek to powinno byc dokladnie tak samo. Jak ktos nie umie sie poslugiwac jakims narzedziem to nalezy mu je zabrac dla dobra ogolu. Ja to tak rozumiem

Tylko samochód to nie broń. Samochód może być potrzebny całej rodzinie np. do wożenia chorego dziecka na rehabilitację lub dowożenia do szkoły i jest narzędziem powszechnego i codziennego użytku nie tylko dla sprawcy. Nie widzę powodu aby dodatkowe konsekwencje ponosił ktoś jeszcze poza sprawcą. Porównywanie broni do samochodu jest tak samo "trafne" jak porównywanie samochodu do mieszkania/domu.
Może problem tkwi w egzekwowaniu prawa lub sposobie orzekania i egzekwowania kar, ale rozwiązaniem na te bolączki, nie jest podnoszenie jego restrykcyjności. Tu trzeba poprawić jakość systemu egzekwowania prawa(policja, prokuratura, sądy, więziennictwo).

:Marcin, jeśli chcesz się wdawać w takie dyskusje, to nie jest odpowiednie miejsce. Różnica między sądem a samosądem leży w perspektywie, sąd ocenia z punktu widzenia sprawiedliwości społecznej, a ojciec mając na uwadze krzywdę (i tylko ją). Oba podejścia nie są doskonałe, ale urzędowa kara w Europie już od prawa rzymskiego ma regulować stosunki społeczne a nie dawać satysfakcję (jak, nie przymierzając, walki plemienne). Do tego jeszcze chrześcijaństwo dodało wartościowanie odpowiedzialności ze względu na zamiar i świadomość czynu. Z tego właśnie powodu sąd jest w stanie wydać bardziej sprawiedliwy wyrok niż rozemocjonowany ojciec.
Nie bronię przy tym specjalnie praw człowieka, przesadne powoływanie się na nie często godzi w sprawiedliwość. Ale jest to lepsze od kompletnej samowoli w tym zakresie.
:gienek, zgadzam się z Tobą, chociaż widzę możliwość przepadku samochodu, jako przedmiotu którym popełniono przestępstwo. Nie jest to jednak w żadnej mierze kara, dlatego (na pewno w takim klimacie jak teraz tutaj) pomysł należy oceniać jako zły.

PMK bardzo dobrze się wypowiedział.
Jeśli delikwent "kozaczy" na drodze - na pewno liczy się z kosztem mandatu i punktami, bo jest dorosły i świadom tego co robi.
Jeśli robi to na dodatek nie swoim autkiem - to już ręce opadają całkiem - nie dość że głupi, to jeszcze nie szanuje cudzej własności...
Niech pomyśli najpierw o konsekwencjach, a potem czy mu się to "opłaci".

A w Polsce panuje zasada tumiwisizmu. Bo ileż razy masz ochotę wystąpić przed szereg ?
Wystąpisz raz, piąty, pięćdziesiąty - i wyjdzie na to, że albo przeszkadza to tylko Tobie, bo inni się nie skarżą, albo inni przyzwyczają się że Ty zgłaszasz sprawę, więc nie zrobią kroku, "bo jesteś Ty" jak śpiewał pan Krawczyk.
Smutne i prawdziwe jednocześnie.

Odnośnie do dyskusji z połowy września: http://interia360.pl/artykul/gdzie-my-zyjemy,49359

Jak dla mnie wiele szumu o nic. Jeżeli policjant zatrzymuje auto do rutynowej kontroli (albo pieszego do legitymowania) i ma jakiekolwiek podejrzenia to lepiej aby sprawdził co jest w schowku, plecaku czy kieszeni. Oczywiście wszystko powinno się odbyć w sposób jak najmniej dokuczliwy i poniżający dla obywatela a wszelkie uwagi (jak te o scyzoryku) policjanci powinni zachować dla siebie. O tym że takie działania prewencyjne mają sens można się łatwo przekonać.

http://kpppruszkow.policja.waw.pl/porta ... efony.html
Rutynowa kontrola. 41 lewych telefonów znalezionych w niepozornym aucie.

http://kpppruszkow.policja.waw.pl/porta ... _noca.html
Rutynowa kontrola. Znaleziono narkotyki.

http://kpppruszkow.policja.waw.pl/porta ... rynek.html
Kolejna sytuacja tego typu.

To tylko zdarzenia z ostatnich kilkunastu dni.

Jeżeli dla policjantów kierowca zachowuje się podejrzanie to nie ważne czy ma dredy, czy jest śliczną blondynką czy księdzem należy upewnić się czy ta osoba czegoś nie kombinuje.