Od jakiegoś czasu w przejściu podziemnym pod torami można zaobserwować ciekawe zjawisko…
W Warszawie, przy metrze centrum, chyba codziennie można spotkać człowieka bezładnie stukającego w krzesło (ostatnio starą polówkę). Udaje on całkiem nieźle osobę niespełna rozumu, piastowski performancer jest lepszy (a może znacznie gorszy) bo raczej nie udaje. Kto widział ten wie, najpierw stał z keyboardem, potem coraz chętniej zaczynał podśpiewywać, teraz przerzucił się na gitarę i niemiłosiernie krzyczy do tego. Nie wiem nawet z czym można to można porównać. Gdybym miał pewność że to zadziała, dałbym mu jakieś pieniądze – w czynie społecznym, żeby tylko już więcej tego nie robił.
Z tego co udało mi się zaobserwować przechodząc tamtędy kilka razy, człowiek ten przyznaje, że jest samoukiem, jest jednak błędnie przekonany o swoich zdolnościach. Nie jest chyba też z Piastowa, widziałem jak kiedyś pakował się ze swoim straganem do pociągu.
Czy tylko mi zaczęło to przeszkadzać? Mam cichą nadzieję, że nikt nie będzie bronił jego „sztuki”.

––––––––✎
Nie chcę nikomu psuć interesu ani zabierać „pracy”. Chętnie jednak poznam zdanie innych na ten temat.

Ja bym chętnie "podziękował"

Jeśli sprawia mu to frajdę, to świetnie. Przynajmniej nie okupuje ławki z piwskiem w ręce, nie zastawia chodnika, nie ryczy i nie trąbi wieczorem pod oknami, nie puszcza w pociągu z komórki menelskiego bełkotu, nie wywraca koszy i nie zrywa rozkładów, nie bluzga na pół osiedla. W wódczano-przaśnym zaścianku są większe problemy niż nawiedzony grajek w przejściu podziemnym.

Jestem tego samego zdania. Przez tunel przechodzi sie w pół minuty - można to (grajka) spokojnie przeżyć. Uciążliwy byłby, grając komuś bezpośrednio pod oknami...

A mnie wnerwia ten gość. Codziennie to samo.

Po pierwsze witam wszystkich na forum jako nowicjusz.

Co do gościa w tunelu, to kompletnie nie widzę problemu. Ba, moim zdaniem to nawet bardzo miłe posłuchać sobie muzyki w przejściu podziemnym. Fakt, gość nie potrafi grać ani śpiewać, ale jest jednak uroczy w tym, co robi. Tak jak wkurza mnie niemiłosiernie facet z krzesłem na patelni, tak w tym przypadku tylko się uśmiecham, a na początku nawet wrzuciłem jakieś grosiwo zachwycony faktem, że mamy naszego, piastowskiego performera.

A ja kocham tego człowieka. Nikt mi tak nie poprawia humoru jak on. Jak tylko wchodzę do tunelu to od razu mi się mordka cieszy:) Facet ma gdzieś co tam ludzie powiedzą o nim, o jego wokalu itd. Chce sobie grać i śpiewać więc to robi. Dzisiaj np. było Ave Maria przy akompaniamencie gitary:)

Ostatnio ma konkurencję w postaci pani, która siedzi na stołeczku i żebrze z karteczką. Od czasu do czasu odbiera telefon komórkowy. Widocznie za często wchodziła na fejsa i teraz zbiera na rachunek

A mnie zastanawia czemu to wszystko odbywa się kosztem zawłaszczania przestrzeni publicznej.

Czemu nikt nie pójdzie na parking pod Tesco - przecież tam tyle ludzi, na pewno mają w kieszeni drobne z reszty po zakupach, czemu jeśli lubi to robić - nie zaprezentuje się na festynie miejskim jako ciekawostka, tylko wszystko przed ludźmi którzy nieraz po prostu nie mają ochoty wysłuchiwać "prezentacji (nie)umiejętności". Dodatkowo tunel potęguje wrażenia słuchowe.

Wszystko ma swoje granice, i jak mądrze powiedziane zostało - Twoja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się moja...

@Grzesiek Z tym zawłaszczeniem przestrzeni publicznej to się, moim zdaniem, lekko ośmieszasz. Wszystko ma swoje granice jak sam mówisz - nie popadajmy więc w paranoję. Koleś nie robi na tym kokosów. Nie okrada Ciebie, nie okrada mnie. Wolności nikomu nie odbiera, chyba tylko socjopatom niezdolnym do życia w mieście, wśród ludzi. Stoi, gra i śpiewa, a że marnie to inna sprawa. Gdyby stanęli tam Rolling Stones czy choćby Myslovitz to też byś kręcił nosem, bo zawłaszczają przestrzeń publiczną?

Tak - jeśli spowodują, że tunel zostanie wypełniony ludźmi w sposób uniemożliwiający swobodne przejście.
Tak - jeśli ich granie będzie słyszalne na drugim końcu miasta.
Pewnie jeszcze parę tak można by znaleźć, ale nie chce mi się specjalnie zastanawiać.

Tak samo nie podoba mi się handel w wejściu do tunelu - przecież... nie przeszkadza nikomu, nie przynosi kokosów, nikt nikogo nie okrada i nie odbiera wolności - tyle, że nie jest to miejsce do tego typu działalności.
A gdyby grał komuś pod oknem ? Przecież nadal to o czym piszesz jest nienaruszone, bo okno można zamknąć, prawda ?

No akurat handel przy wejściu do tunelu jest uciążliwy, bo przeszkadza w chodzeniu przy większej ilości ludzi. Dodatkowo osoby zatrzymujące się przy straganie zastępują drogę. No i na tym straganie jednak ktoś zarabia - dziadek dostaje jakieś grosze zapewne. Co do miejsca, to stoi pod ścianą. Tamtędy nikt nie chodzi, każdy skręca w lewo/prawo. Gdy nie było dziadka to i tak zawsze ktoś tam stawał, żeby pogadać lub ktoś na kogoś czekał.

Odnoszę wrażenie, że na siłę szukasz argumentów na poparcie swojej tezy. Moje okno to nie przejście podziemne. Równie dobrze mógłbyś zabronić dzieciom jeździć na rolkach po parku argumentując to niechęcią do podobnych zachowań na własnym tarasie.

Co z tego, że stoi pod ścianą i co z tego, że ktoś zarabia ? Miasto ma wyznaczone miejsca do handlu - targowisko miejskie, i tam takowy handel powinien się odbywać. Poza tym - nie zajmuje 30 centymetrów miejsca, że można go ignorować. Osoby które zwykły się tam zatrzymywać nie stały tam pół dnia bez przerwy.
Miasto nic nie zarabia (teren kolei), a jeszcze dodatkowo często musi posprzątać pozostawiony syf (bo kolej nie sprzątnie, a ludzie się będą skarżyć na bałagan). Czyli korzyść raczej jednostronna, a dla mieszkańców tylko uciążliwość.

Ktoś wykorzystuje fakt, iż PKP ma w poważaniu to co dzieje się na ich terenie, a miasto zasłania się tym, iż teren jest PKP. To samo dotyczy kramików przy budynkach stacji.

Nie szukam argumentów na siłę, przedstawiam mój punkt widzenia.

Wspominany pan siaduje czasem na schodach, miał chyba przerwę, ale wrócił.
A co do pieniędzy, niech co 5 – 10 minut ktoś mu wrzuca złotówkę za to tylko że stoi... Do kieszeni wędruje stawka za godzinę jak w kiepsko płatnej pracy, pewnie więcej niż za rozdawanie ulotek. Takim ludziom, a jeszcze bardziej wszelkiego rodzaju żebrakom i wyłudzaczom po prostu bardziej się to opłaci niż praca.
Temat założyłem kiedy dzień w dzień uszy mi więdły w drodze do pociągu, a ostateczna decyzja zapadła kiedy od hałasu nie dało się uciec na peronie.

Na tego typu zjawiska jest tylko jedna rada - nie dawac kasy. Jezeli nikt nic nie wrzuci to po paru dniach perfomance sie zakonczy. Ale niestety zawsze znajdzie sie troche osob ktore cos tam wrzuca. Oczywiscie do glowy im nie przyjdzie ze zamiast pomagac to wyrzadzaja tej osobie krzywde ale co tam.