przez Nowy » Pn, 4 lip 2011, 12:16
Zaproponowane przeze mnie rozwiązanie skłoniłoby ogromną rzeszę ludzi do przemyślenia życiowych wyborów, m.in. takiego, czy ślub kościelny i wypowiadana podczas niego przysięga mają jakąkolwiek wartość czy ma to być jedynie ludowy ceremoniał służący popisaniu się przed znajomymi. Znam ludzi, którzy w życiu nie mieli w domu nawet choinki na Boże Narodzenie, a brali ślub kościelny, żeby się koleżankom pokazać w sukience.
Jeśli ktoś uważa ślub kościelny i związany z nim zakaz rozwodu za rodzaj kary, to nie musi go brać.
Zaświadczenie o zmianie religii? Bardzo dobry pomysł. Malo kto, będąc nawet zadeklarowanym ateistą, decyduje się na akt apostazji. A to niedobrze. Albo się w coś niewierzy, albo nie.
(Rozbawiło mnie do łez, kiedy pani Jaruga-Nowacka, przez całe życie polityczne atakująca Kościół i wiarę, byłą chowana na katolickim cmentarzu z udziałem księdza. To tak na wszelki wypadek? Są jakieś dowody, że nawróciła się na sekundę przed zderzeniem?)
No więc oficjalnie występowałoby się z Kościoła i dostawało rozwód. A właściwie powinni wystąpić oboje małżonkowie.