"Nie jestem Polakiem, jestem Ślązakiem"

Re: "Nie jestem Polakiem, jestem Ślązakiem"

Postprzez Marcin » Śr, 20 kwi 2011, 15:58

Dla wielu Polaków Białorusini to nie naród, tylko Polacy, którzy przyswoili sobie trochę ruskich słów i je spolszczyli oraz wybrali sobie dziwną religię. Rozumują jak Wy - wspólna historia, język, doświadczenia.problem w tym, że oni nie mieli wspólnej historii i doświadczeń i nie czuli się Polakami, wcześniej nie czuli się Białorusinami (zaczęli się nimi czuć, gdy sąsiedzi Polacy zaczęli ich przekonywać, że jako porządni Polacy powinni tak i tak mówić i się modlić, na co niespecjalnie mieli ochotę).

Maćko z piątej wsi nie był Polakiem, bo nie miał takiej świadomości ani potrzeby bycia Polakiem, nie miał tych samych doświadczeń ani historii co jego polski prześladowca - pan. Polska była mu potrzebna jak dziura w moście. Do niedawna nie rozumiano czegoś takiego, jak naród, nie było takiego pojęcia. Arystokracji bliżej było do kuzynów z Francji i Saksonii niż do Maćka, a szlachcie przez myśl by nie przyszło, że chłop to jakiś naród, a zwłaszcza taki sam, jak oni.

W wojnie na Wołyniu po stronie polskiej walczyła ludność ukraińskojęzyczna, a po stronie Ukrainy - polskojęzyczna. Język nie jest żadnym wyznacznikiem narodowości. Serbowie łużyccy mogą się czuć Niemcami mimo mówienia po serbsku albo Serbami mimo mówienia po niemiecku, zależy, jak siebie określają, które doświadczenia są silniejsze. Litwa, Łotwa, Czechy, Słowacja nie żyją w Niemczech ani w Federacji Rosyjskiej, a żyje im się lepiej niż Polakom, więc bym nie przesądzał, że brak Polski i np. Księstwo Mazowieckie byłoby dla nas gorsze.
Avatar użytkownika
Marcin
Zasłużony
 
Posty: 2084
Dołączył(a): Wt, 10 lut 2004, 14:06
Lokalizacja: Piastów

Re: "Nie jestem Polakiem, jestem Ślązakiem"

Postprzez sta » Cz, 21 kwi 2011, 10:41

Na temat różnic językowych jest nawet jeden dowcip:
Chodza wzdłuż granicy dwaj wopiści; polski i radziecki. Z nudów zaczynają się przekrzykiwać przez Bug.
– Hej jak będzie po rosyjsku mleko
– молоко [məɫɐˈko]
– a jak będzie mama
– мама
– a jak będzie chleb
– хлеб [xlʲɛ̝p]
– a jak będzie k…wa
– блядь [blʲætʲ]
No ty popatrz, z powodu jednego słowa granice zrobili.

Zgodzę się że są miejsca usytuowane w rejonach które przechodziły z rąk do rąk i nie należały przez jakiś dominujący czas do jednego kraju. Historia pokazuje jednak że większość terenów tworzyło państwa i trwali przy nich utożsamiając się z nimi. Gdyby tak nie było i Twój obraz był bliższy prawdzie rozumiałbym Cię w następujący sposób.
Aż do Wiosny Ludów wszelkie twory o charakterze państwa były wirtualnym wymysłem garstki najbogatszych, a reszta ludzi była na tyle niewykształcona, ciemiężona i głupia że nie wiedzieli gdzie żyją. W czasach Wiosny Ludów odzyskali świadomość własnej tożsamości, Traktat Wersalski to przypieczętował wprowadzając przy tym nowe podziały. W tej sytuacji najlepszym wyjściem jest rezygnacja z państwowości, nie ma przecież Polaków – są Mazowszanie, Ślązacy, Warszawiacy, społeczności działkowiczów i wędkarze. Zamiast tego niech wszystkim delikatnie reguluje Unia Europejska (od nazwy kontynentu, żadnych podtekstów kulturowych) albo coś na kształt Związku Radzieckiego. Nie będzie wtedy tusków i kaczyńskich, nie będzie nietolerancji religijnej i wojen, będzie tylko dobrobyt, swoboda i wolność.
Może niektóre rzeczy przerysowałem, wybacz. Coś się jednak nie zgadza w moim rozumowaniu?

Co do języka jako kryterium tożsamości to jest to dla mnie podstawowy wyróżnik (pomijając mniejszości dwujęzyczne jako niejednoznaczne). Słowa wpływają na sposób myślenia. W każdych dwóch językach jakich by nie porównywać część słów, mimo podobnego znaczenia, jest nieprzetłumaczalna w 100%. Po polsku powiem „jestem zły”, po angielsku „i'm angry, mad, upset, nervous” – żadne z tych słów nie jest odpowiednikiem. Polak będzie zły, niemiły dla wszystkich, agresywny, rozdrażniony – słowem zły na cały świat i „bez kija nie podchodź”. Anglik mówiąc te słowa będzie bardziej opanowany, żadne z wymienionych słów nie dotyczy szerszego grona niż zainteresowany i przedmiot złości: angry – zagniewany (na kogoś), mad – szalony, oszalały, nieobliczalny ale nie napastliwy, upset – zawiedziony (znów kimś), nervous – zdenerwowany, rozdrażniony.
Takie niuanse językowe przekładają się na zachowane a więc i kulturę. To prosty behawioralny mechanizm, tak samo jak trzymając długopis w ustach podniesiony do góry (tak żeby go widzieć) każdy choć na chwilę się uśmiechnie, tak samo też używanie jakiegoś języka zmienia postrzeganie świata. I tak samo działa amerykańskie keep smailing, wszyscy wiedzą że to nieszczere(?), ale tacy ludzie nie wyolbrzymiają problemów; z drugiej strony pesymista będzie nieszczęśliwym człowiekiem.
sta
Starszy
 
Posty: 545
Dołączył(a): Cz, 3 mar 2011, 17:54

Re: "Nie jestem Polakiem, jestem Ślązakiem"

Postprzez Marcin » Cz, 21 kwi 2011, 12:15

Reszta wcale nie była "tak głupia, że nie wiedzieli gdzie żyją", tylko państwo (w tym przypadku Polska) było im potrzebne jak wrzód na d.... Wiedzieli, gdzie żyją - u siebie, chociaż ich ziemię ukradł pan i oddał dolę plebanowi. Po Wiośnie Ludów nikt nie odzyskał tożsamości, bo nigdy jej nie stracił. Miał tożsamość rodzinną i lokalną i mu wystarczała. Jeśli już szukasz gdzieś odpowiednika ZSRR i UE, to była nim Polska. Gdy UE zostanie zaatakowana przez USA lub innych, to być może powstanie tożsamość europejska, a twój wnuczek powie: ludzie byli tak głupi, że nie mieli tożsamości europejskiej. Na razie ważniejsze jest to, że jedni są Niemcami, drudzy Polakami a trzeci Francuzami, a nie jedną wspólnotą europejską.

Mazowszanie nie byli Polakami, dopóki się tak nie zaczęli określać, m.in. na skutek obcych najazdów, w czasie których wrogowie postrzegali ich jako Polaków i gorzej traktowali. Językowo równie dobrze mogli być Mazowszanami, Polakami, Rosjanami, Czechami, Pomorzanami, Rusinami - podobieństwa były na tyle duże, że nie wymagały zmian w kulturze. Zostali podbici przez bandę Piastów, w ten sposób powoli stali się Polakami, chociaż kilka razy próbowali się uniezależnić. Do 14 wieku słowo "polska" oznaczało ziemię podbitą i zamieszkaną przez plemię Polan (czyja? polska), a nie narodowość.

Czy żydzi w 68 r. byli Polakami czy syjonistami? W pytaniu o narodowość jeden by wpisał polska, drugi żydowska, zależnie od tego, co było ważniejsze. Wielu czuło, że ich ojczyzna jest i tu i tam, dlatego nikt nie potrafiłby z zewnątrz powiedzieć, jakiej są narodowości, bo to każdy musiał sam rozstrzygnąć. Czy żyd emigrant stawał się Żydem dopiero wtedy, gdy nauczył się nowohebrajskiego, choć przez większość życia mówił po rosyjsku? Czy wspólne doświadczenia - wojna, kradzież Arabom kraju, świadomość historii i religii - nie były silniejsze niż różne języki, którymi mówili? Język nie jest koniecznym warunkiem, żeby być jednym narodem.

Afganistan - jeden mówi w indoeuropejskim paszto, drugi w uzbeckim (języki tureckie) i obaj się Afgańczykami. Trzeci uważa się za Pasztuna i Afganistan nie wzbudza w nim żadnych emocji, nie jest Afgańczykiem, nie interesuje go historia, ma w nosie, czy się rozpadnie, interesuje go kraj zamieszkany przez Pasztunów.

W wielu krajach mówi się po hiszpańsku, ale nie przyszłoby im do głowy, że są Hiszpanami. Naród to wspólne doświadczenia, punkty odniesienia, mity. Wspólny język pozwala to ogarnąć, ale nie jest ani konieczny, ani wystarczający.
Avatar użytkownika
Marcin
Zasłużony
 
Posty: 2084
Dołączył(a): Wt, 10 lut 2004, 14:06
Lokalizacja: Piastów

Re: "Nie jestem Polakiem, jestem Ślązakiem"

Postprzez Zbyszek » Wt, 14 cze 2011, 20:58

Jest obecny na forum kol. Henryk Mościbrodzki .Bardzo jestem ciekawy tego co obecnie dzieje się na Śląsku . Z tego co zdążyłem przeczytać miał kolega kontakty z RAŚiem. O co chodzi z tą autonomią Śląska ?.Byłbym wdzięczny za informacje.
Zbyszek
Starszy
 
Posty: 343
Dołączył(a): Śr, 30 cze 2004, 19:48

Poprzednia strona

Powrót do Polityka

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości