chyba dobra wiadomość choć to wciąż mało

W dalekim kraju eksperci do spraw atomu i politycy przekonywali mieszkańców, że wykorzystywana przez nich technologia jest ABSOLUTNIE bezpieczna, i NIC złego wydarzyć się nie może. Gdy się okazało, że technologia bezpieczna nie jest, i coś się jednak złego wydarzyć może, do gaszenia pożaru wysłano przeciętnych techników i strażaków, a eksperci i politycy popijają w tokijskich apartamentach dobre trunki i oglądają telewizję.

Znacznie bliżej jest kraj, gdzie ma wkrótce brakować energii i jedynym rozwiązaniem, ABSOLUTNIE bezpiecznym, jest energia atomowa. W tym kraju na pewno nie będzie trzęsienia ziemi i NIC, ale to NIC złego wydarzyć się nie może. A jeśli za 20 lat wybuchnie wojna i ktoś zbombarduje elektrownię? Albo będzie zamach terrorystyczny? Albo huragan? Zwykle tam, gdzie coś jest absolutnie bezpieczne i pewne, dzieje się po jakimś czasie coś nieprzewidzianego. W ten sposób Bóg doświadcza ludzi.

Niemiecki apel do Polski o rezygnację z atomowych planów

Problem raczej w tym, że wokół naszych granic jest kilkanaście albo i więcej atomówek, z których nic nie mamy, a w razie czego i tak jesteśmy narażeni.
A poza tym, czy nasze obecne, podstawowe źródło energii jest takie bezpieczne i zdrowe?

A jak Niemcy chcą, żebyśmy nie budowali atomówki, to niech nam za to zapłacą, energią na przykład.

Marcinie, jeśli Twoje 4 litery miałyby decydować co jest dla kraju bezpieczne, a co nie, to masz rację.
Ale ktoś jeszcze ten węgiel dla Ciebie wydobywa i nie chce mi się szukać statystyk, ale już w tym roku parę osób z tego powodu zginęło. A do tego cała aglomeracja górnicza, jak rozumiem według Ciebie, też ma się dobrze i żyje w świetnym zdrowiu, bez chorób zawodowych i zwiększonej zachorowalności u dzieci.

Ja nie twierdzę, że elektrownie atomowe są super. Ale wydają się być najoptymalniejszą alternatywą, choć mam nadzieję, że nie okażą się jedyną.
Wjeżdżając do Niemiec (tych samych, które maję chyba z 20 atomówek) wita nas krajobraz pełen wiatraków.

W Japonii problemem nie było trzęsienie jako takie tylko tsunami , które po nim wystąpiło.
Systemy automatycznie "wygasiły" reaktory ale niestety potrzeba czasu aby schłodzić do końca pręty paliwowe.
W razie wyłączenia reaktora, zasilanie systemów chłodzenia jest dostarczane z akumulatorów, a następnie z awaryjnych generatorów spalinowych. Niestety ale tsunami, które nastąpiło potem zniszczyło te zasilnie i zabrakło chłodzenia.
Jak widać trzęsienie ziemi w dobie obecnej techniki nie jest aż takim problemem, a tsunami o takiej sile nam nie grozi.
Bałtyk jest tylko trochę większym, słonym "jeziorem".

Trochę informacji można znaleźć
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/ ... shima.html

Dzisiaj prasa jak GW zamieściła artykuł pt. " Głosowanie nad obrzezaniem".
W przeszłości czytałem artykuł jaki to jest realizowane w Stanach Zjednoczonych po przypadku Polaka.
Zgroza. Gdzie ta wolność amerykańska.

http://www.informacjeusa.com/2011/04/29 ... brzezania/

http://wyborcza.pl/1,75477,9750013,Glos ... aniem.html

http://www.youtube.com/watch?v=MDuDhkiD ... ded#at=197

Tradycja

no to teraz będziemy czekać jeżeli zakażą tego obrzędu na artykuły o tym jak wielka jest skala podziemia obrzezaniowego
to sprawdzone metody

Gdzie ta wolność amerykańska? Nie do końca rozumiem, widzisz wolność w obrzezaniu czy w zakazie?
Całkiem niezłym porównaniem jest przekłuwanie np. uszu, nawet w Polsce można spotkać dzieci, czasem jeszcze w wózku, z kolczykami. Z drugiej strony, spotkanie nastolatki bez nich może sprawić trudności, tylko czy osoba np. 15 letnia potrafi świadomie decydować o sobie?
W wyborczej padł argument, że jak ktoś będzie chciał się obrzezać, zrobi to jak skończy 18 lat. Ale jaką wtedy decyzję podejmie? Zgodną z wartościami w jakich został wychowany, w zgodzie z przekonaniami religijnymi albo uzna że to pozytywne dla zdrowia – dokładnie tak jak jego rodzice. … Bo to narusza nietykalność osobistą… tak samo jak mycie niemowlaka (zatem przestroga, tylko gąbką, najlepiej w rękawiczkach, w obecności świadków i ze spisaniem protokołu).
Panuje jakieś dziwne przekonanie, że religię dziecko wybierze jak będzie dorosłe. O wszystkim istotnym niech lepiej zdecyduje jak będzie pełnoletnie, do jakiej szkoły poszło, co jadło przez ostatnie 18 lat i w jakiej rodzinie się wychowało. Nie tak to działa, rodzice są od kształtowania dziecka, a mogą to zrobić wyłącznie w zgodzie ze swoimi przekonaniami bo inaczej oddziaływanie wychowawcze będzie bardzo mocno osłabione. Jeśli z tego zrezygnujemy, okaże się, że nikt na prawdę nie jest wolny, że jest tylko wykwitem warunków w których kiedyś się znajdował. Nieuchronnie przebrzmiewa w tym Iwan Pawłow. A sporo wcześniej żył inny pan, nazywał się Jean-Jacques Rousseau. Twierdził on, że dzieci nie należy niczym ograniczać, niech się uczą czego chcą, bawią się gdzie i kiedy chcą – natura sama wszystkim pokieruje. To się nie sprawdziło, rodzice muszą aktywnie obecni być w życiu dziecka. Przekonania religijne są w tym małym ułamkiem, potrzebne jak każde inne.
Co zatem z tą wolnością? Obrzezać czy oddawać niemowlęta do koszar jak w Sparcie?

Niedawno zmarły George Carlin powiedział kiedyś: American Dream: you must be dreaming to belive it. Te słowa można odnieść do wielu innych rzeczy, nie będę nawet próbował wymieniać.

Amen http://niezalezna.pl/12352-usa-krytykuj ... ski-milczy

USA stopniowo zmierza do czasów feudalnych, w których wąska grupa ludzi kontrolowała większość krajowych zasobów. http://english.aljazeera.net/programmes ... 94522.html

"Spodziewane jest, że do 1 października Obama ma zdecydować co, jeśli w ogóle coś, jego administracja planuje zrobić, by wesprzeć lotnictwo Tajwanu."
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/chiny-n ... omosc.html
Czyżby Amerykanie rozważali opuszczenie swojego wiernego sojusznika?