@gienek: Nie pytałem Terlikowskiego tylko Ciebie. W tekście który przytoczyłeś małżeństwo nie ma nic wspólnego z Kościołem.
Kretyńska argumentacja? Po prostu Ty jesteś niezdrowo uprzedzony i widzisz wpływy Kościoła tam gdzie ich niema, przez Twoje posty niemal widać jak skacze Ci ciśnienie za każdym razem na samo hasło Kościół. Jak to Ci już wcześniej pisałem, uważasz się za otwartego i tolerancyjnego człowieka, tyle że nie potrafisz nawet zaakceptować, że ktoś może mieć poglądy inne niż Ty.

Jedyne co mnie martwi w Twoim ciśnieniu to że skacze kiedy nie ma powodu. Akceptuję Twoje poglądy, dlatego staram się wejść z Tobą w dyskusję o kretyńskości konkretnego tekstu konkretnego autora. Odwołałem się do Twojego uprzedzenia (które kolejny raz potwierdziłeś) dlatego, że na pytanie dlaczego Terlikowski Twoim zdaniem pisze bzdury odpowiadasz „bo Kościół i Platforma Obywatelska zarabia na ślubach”, „bo Kościół jest nietolerancyjny sprzeciwiając się sankcjonowaniu konkubinatów”. Otóż Terlikowski nie zarabia na ślubach, a Kościół jakoś nie wyklina ludzi po ślubie cywilnym albo rozwodzie. Są to więc marne argumenty, pozostaje Twoje uprzedzenie i przez to nieakceptowanie jednego z głosów w demokracji.

gienku sam napisałeś, że nie ma różnicy, więc mam kolejne pytanie
Czemu ślub jest tak niewygodny skoro niczym się nie różni od związku partnerskiego?

Jeśli jest chemia między dwojgiem ludzi, ew. chcą ze sobą być, to sam ślub niezbyt wiele zmienia w sensie czy przypieczętuje coś co już istnieje, czy też nie, bo nie ślub stanowi o uczuciu.
Natomiast odkręcenie ślubu kościelnego jest duuuużo, duuuuużo trudniejsze. Ale ja się nie znam

Katoliccy parlamentarzyści mają obowiązek moralny wyrazić swój sprzeciw – czy to jest wymuszanie czegoś na parlamencie? Czy ktoś tym stwierdzeniem namawia do czegoś? To działa raczej w drugą stronę, jeśli jakiś poseł albo senator ma się za katolika to, uznając zdanie biskupów jako swoich przewodników w sprawach moralnych, powinien głosować w zgodzie ze sobą i jednocześnie w zgodzie z ich nauką zamiast łatwo poddawać się innym wpływom. Albo to, albo rezygnacja z etykietki „katolicki”. To normalny mechanizm demokracji, nie żadna wszechwładza Kościoła. Można mówić o jakichś nieznaczących nieprawidłowościach, ale wszystko zamyka się w ramach demokracji. Ktoś kto głosował na katolika w wyborach parlamentarnych ma prawo oczekiwać że będzie on podejmował decyzje biorąc pod uwagę również głos Kościoła. Jeśli komuś tego zabronimy to równie dobrze możemy zrezygnować z demokracji albo piętnować wszystkich parlamentarzystów za to że czyjś głos biorą pod uwagę.

Nieważne kto to powiedział. Gdyby to była Naczelna Feministka Polski albo ekolodzy, nikt nie powiedziałby ani słowem że Polską żądzą feministki. Idąc Twoim tropem gienek, ekolodzy też nie powinni mieszać się do polityki tylko pochylić głowy... i co dalej?
Ano tak, zapomniałem, że przecież w Konstytucji jest gwiazdka przy którymś paragrafie która odsyła do zdania że Episkopat jest trzecią izbą parlamentu

Daje może możliwość, ale nie musi :
- posiadania wspólnoty majątkowej,
- wspólnego opodatkowania
- odmowy zeznań przeciwko partnerowi
- prawo do pochowania zmarłego partnera i dziedziczenia w pierwszej kolejności majątku po nim
- starania się o rentę po zmarłym

I nie zawsze to musi być ślub, bo nigdzie nie jest napisane że jedno rozwiązanie jest lepsze od drugiego. Prawo powinno dawać możliwość wyboru, a ludzie sami powinni decydować, w który związku chcą żyć. I zarówno Terlikowski jaki i Kloch nie powinni się do tego mieszać.

@gienek:Terlikowski jak i Kloch mają prawo wyrażać swoje zdanie adekwatnie do swojego zawodu i funkcji, tak samo jak Ty masz prawo pisać na forum i przekonywać do swoich racji (jeśli widzisz w tym nierówność, opublikuj swój artykuł w gazecie albo na racjonalista.pl – będzie po równo). Jeśli chcesz zabronić biskupowi mówić o sprawach etyki a dziennikarzowi pisania o tym co na co ma ochotę, możemy wprowadzić cenzurę (możesz napisać swoją odezwę do posłów) i zbliżyć się jeszcze bardziej do Białorusi, albo Chin jeśli chcesz więcej.
Polskie prawo pozwala każdemu mówić co chce, nawet głupoty, o ile nie szkodzi tym konkretnej osobie. Tak samo każdy ma prawo tego nie słuchać, z parlamentarzystami włącznie. Układ jest czysty, a jeśli nie podoba Ci się uleganie słowom Kościoła przez jakiegoś posła (jeśli potrafisz to stwierdzić) – głosuj na Palikota, on chętnie zdelegalizuje wszystkie religie i związki wyznaniowe.