przez angelinka » Cz, 14 kwi 2011, 10:48
Po części zgadzam się z Tobą. Rozważałam wyjazd za granicę, ale chyba za bardzo kocham nasz chory kraj i wolę próbować działać coś tutaj. Jeśli chodzi o tych świetnie wykształconych ludzi, to oczywiście, na całym świecie podkreśla się, że Polacy często są doskonale wykształceni i bardzo pracowici, tylko pytanie jaki to jest odsetek w całym społeczeństwie. Jeżeli chodzi o cudze chwalicie, swego nie znacie to nie do końca. Ja cenię Polskę i Polaków, ale chciałabym na zasadzie ziarnko do ziarna... szerzyć troszkę inne podejście do sprawy. Polacy mają nawyk krytykowania wszystkiego, a dlaczego nigdy nie można cieszyć się z jakichś zmian. Z maturami było tak samo, po co te zmiany, było dużo problemów i niejasności w czasie wprowadzania tego, ale skutek jest zły czy dobry? Ja myślę, że jest przynajmniej sprawiedliwie, bo każdy dostaje tyle punktów na ile zasłużył. Stare matury to nie był egzamin dojrzałości, tylko szczęścia! Moim zdaniem posyłanie 6-latków do szkoły do nie jest wrzucanie na głęboką wodę, ponieważ teraz rodzice wychowują dzieci inaczej niż 10-15 lat temu i uważam wręcz, że to jest dla dzieci bardzo korzystne. Moim zdaniem dzisiejsze dzieci są niesamowite, chłoną wiedzę jak gąbki, ja osobiście jestem pod ogromnym wrażeniem poziomu przedszkolaków. Będąc na praktykach w zwykłym państwowym przedszkolu byłam w szoku! Pani mówiła, że nie ma prawa uczyć dzieci czytania i pisania, bo ustawa tego nie ma tego w programie, ale dzieci same się do tego garnęły i powiedziała, że ich nie zmusza, ale pozwala. Była to grupa 5-latków i 80% potrafiła czytać i pisać, a zdolniejsze dzieci potrafiły pokazać kilka państwa na mapie Europy! Zaznaczam, że dzieci do zadań zgłaszały się jedno przez drugie i chętnie garnęły się do prezentowania swojej wiedzy! Nie jestem nazistą i nie uważam, że mniej zdolne jednostki trzeba zlikwidować, wręcz przeciwnie! Uważam właśnie, że każdy zasługuje na szansę rozwoju, a pisząc, że rodzice dzieci z problemami powinny zgłosić się do poradni,miałam namyśli, żeby dać tym dzieci możliwości do dorównania do normy. I nie wyssałam sobie tych opinii z palca, mówię jako praktyk. Jestem macochą chłopca osieroconego poprzez porzucenie i miał sporo problemów praktycznie ze wszystkim. Rokowania w zerówce były takie, że jest upośledzony i nie będzie nadawał się do szkoły w wieku 7 lat, może w wieku 8... Ale to były opinie Pań ze szkoły. Ja natomiast nie poddałam się, zgłosiłam się do poradni psychologiczno-pedagogicznej, miał wtedy 6,5 roku i rozpoczęliśmy terapię na dwóch płaszczyznach logopedycznej i pedagogicznie. Diagnoza wstępna była kiepska, ale bardzo dużo pracowaliśmy w domu i w poradni i na koniec zerówki stwierdzono, że jak najbardziej nadaje się do pierwszej klasy. Obecnie jest w drugiej klasie i radzi sobie dobrze, nie fantastycznie, ale dobrze. Myślę, że każdy wywnioskuje dlaczego to napisałam. Pozdraiwam