Odpowiadam PMK:
przejście na emeryturę, obojetne czy normalną, czy wczesniejszą, łączy się z rozwiązaniem dotychczasowej umowy o pracę. Dlatego trzeba podpisywać nowe umowy.
Jesktorka ma innych pracowników, może takiej umowy nie podpisać.
Proste.

literówka.
Pwinno być :"jeśli dyrektorka.."

Szkoda że dyskusja umarła śmiercia naturalną, myślałam, że włączą się absolwenci SP1 bądż ich rodzice i można będzie te plusy i minusy zebrać to Nowa Pani Dyrektor będzie miała gotowca- co zmienić w szkole a co kontynuować

Średnie wyniki testu szóstoklasistów w SP 1

2007 30,33 pkt
2008 26,85 pkt
2009 23,96 pkt

Wygląda to coraz gorzej, tegoroczne wyniki zaledwie o parę setnych punkta przekraczały średnią dla powiatu i województwa. Spadek jest drastyczny. Może jednak metody p. dyrektor Skrzypczak się nie sprawdzają? We wszystkich piastowskich podstawówkach średnia punktów co rok jest niższa... Ale nigdzie nie jest to tak szybki spadek jak w SP 1.

wyniki szkół piastowskich ze stron oke
Niepubliczna Szkoła Podstawowa numer 85 w Piastowie Piastowskiego Towarzystwa Ośw 31,33
Szkoła Podstawowa nr 1 im.Stanisława Staszica w Piastowie 28,47
Szkoła Podstawowa nr 2 im. Marii Skłodowskiej - Curie w Piastowie 28,04
Szkoła Podstawowa im.Bohaterów spod Darnicy 28,17

dobrze że szkoły w Piastowie mają wysoki poziom tych wyników choć generalnie mam wrażenie, że parcie idzie na edukację a szkoły w Polsce nie mają czasu na wychowanie, odpuszczają ten kawałek - większość lekcji wychoawczych przeznacza sie na zastępstwa... a potem dziwimy się, że problemy z nastolatkami narastają...
na stronach OKE jest więcej ciekawostek - np to że w naszym powiecie jest największy procent dyslektyków w wojewodztwie (gimnazja) poradnia wykonała 200% normy czy rodzice są tak zapobiegliwi?

Szkoła nie jest po to aby walczyć z problemami nastolatków a jedynie po to by wspierać rodziców w tej walce. Nie sądzę by było tak że rodzic poprosi o pomoc a szkoła to zbagatelizuje. A nawiasem mówiąc jedna godzina wychowawcza w tygodniu to za mało.
Dobre wyniki naszych podstawówek cieszą. I to że na forum już nikt się nie skarży na p. Skrzypczak też.

Ha, no właśnie. Jeszcze wczoraj, jak pisałem, nie było tego na stronie CKE
Według CKE wynik piastowskich podstawówek publicznych mieści się w granicach poziomu bardzo wysokiego, wynik niepublicznej w przedziale najwyższym (wg skali staninowej). Gratulacje! No i do roboty, następne roczniki czekają

szkoła nie jest od tego by radzić sobie z problemami? to czemu tak bardzo narzeka na to że się pracować nie da? rozumiem że to rodzice tworzą pewien kręgosłup młodego człowieka ale nie udawajmy iż szkoła nie ma na młodych wpływu - tutaj spędzają 7-8 godzin dziennie, potem często kolejne godziny z rówieśnikami ze szkoły - czy wg ciebie nauczyciel ma ignorować problemy takie jak przemoc, alkohol czy narkotyki? pamiętajmy o tym iż sporo rodzin jest niewydolnych wychowawczo - tam też szkoła ma nic nie robić? wiele rzeczy można w szkole załatwić i wiele problemów rozwiązać bo tam masz wpływ nie na 1 dziewczynę czy chłopaka ale na całe środowisko - możesz modyfikować ich postawy, wpływać na ich wybory, decyzje... temat rzeka...

aha ciekawa informacja z dnia dzisiejszego - MEN wprowadza obowiązek dla szkół prowadzenia opieki w wakacje i ferie dla dzieci z klas 1-3 (na prośbę rodziców) - dobrze dla rodziców ale to kolejne obciążenie budżetu samorządu... szkoda że za takimi pomysłami nie idzie wsparcie dla samorządów

Szkoła po prostu musi współpracować z rodzicami w wychowaniu. Tak samo jak rodzice powinni współpracować ze szkołą. Mam wrażenie, że na szczęście większość szkół to jednak rozumie.

moja uwaga wynikała trochę z tego że dużo zwracamy uwagi na sprawy edukacyjne - i rodzice i szkoły - i taka jest rzeczywistość
a praktyka szkolna często jest taka że problemy wychowawcze są i to b duże ale zamiata sie je pod dywan, udaje się że ich nie ma bo niewiele osób potrafi sobie z nimi radzić, dopiero jak nie da się tego ukryć rozpętuje się aferę i okazuje się że problemy istniały b długo - mówią o nich dzieciaki, odczuwają je podskórnie rodzice (np czy zawsze funkcje pedagoga pełnią osoby z kwalifikacjami, albo czy nauczyciele potrafią sobie radzić z klasą, jakie stawiają wymagania, jakie dają wsparcie, czy nie są agresywni) ale niewiele mają wpływu na zmianę - no bo jak szkoła ma się pozbyć "świetnego" nauczyciela ze szkoły w trakcie roku skoro nie ma nikogo na zastępstwo - czeka sie ze zmianami do końca roku... sam pamiętam ze swojej szkoły nauczycieli którzy zamykali się na każdej przerwie albo i w trakcie lekcji na zapleczu pracowni i pili alkohol z innymi nauczycielami. nauczyciele też niewiele mają wsparcia ze strony dyrekcji - jak okazać słabość że sobie nie radzę? lepiej stawiać jedynki? albo gadać mimo że nikt nie słucha...
często rozmawiam z nauczycielami - nie ze szkół gdzie zakładano kosze na głowę, ani z miejsc gdzie odworzono uczniów karetką na odtrucie ale ze zwykłych szkół wydawałoby się bez problemów... i wielu narzeka że jest niełatwo - często nikt ich nie przygotowuje ani nie uczy zachowywania dyscypliny bez przemocy, komunikacji, cierpliwości, okazywania wsparcia i szacunku uczniom... a młodzież pozwala sobie na sporo - widać to i w języku i w zachowaniach i w ubiorze - i stąd moje refleksje że szkoda że tka mało o tym myślimy - że szkoła jest też miejscem na wychowywanie - nie tylko przez apele rocznicowe ale przez proste rozmowy w 4 oczy, przez interwencje gdy klasa kogoś odsuwa i nie toleruje, gdy nagle całą klasą zaczynają rządzić małe grupy popisujące się i narzucające swoje zasady...
kilka przykładów? ano np rodzic (pozwolę sobie zachować co o nim myślę) pozwolił dziecku zabrać do szkoły film avatar a na jenej z lekcji z 9 latkami prowadzący lekcję pozwala to oglądać i rzuca komentarze to kiedy zaczną strzelać bo mi się nudzi... moim zdaniem zawinił nie tylko rodzic ale szkoła
inny przykład - uczeń spokojny i raczej spędzający czas na przerwach na czytaniu książek siedzi obok boiska, zostaje trafiony piłką więc ją odrzuca tyle że trafia kogoś w twarz - za to zostaje pobity - na boisku był nauczyciel ale jego "interwencja" polegała na tym że dyrekcja jako winowajców wezwała na dywanik obu
na zajęcia pozalekcyjne przychodzi grupa pod wpływem alkoholu - nauczyciel to wychwytuje i na drugi dzień wszyscy stają na dywaniku u dyrekcji, pojawia się między innnymi informacja o tym gdzie kupili alkohol. niestety dalsze działania - m.in po naciskach rodziców prowadzą donikąd - nie jest powiadamiana ani policja ani nikt nie chce potwierdzić sytuacji aby sklep został ukarany i aby sytuacja się nie powtarzała... czy to jest wychowawcze? po co mówić że sprzedaż alkoholu nieletnim jest przestępstwem?
takich rzeczy można by sporo - te wyżej są z naszego podwórka

ale właśnie o tym mówię - o pewnym klimacie jaki jest w szkole i wokół szkoły - nie oskarżając nikogo bo wiadomo że na to ma wpływ wiele czynników ale też znam ludzi którzy sie nie poddają i okazuje się że wiele można sensownego zrobić aby takim rzeczom przecwidziałać...
odbierając autorytetu nauczycielom, podkreślając na każdym kroku jedynie prawa ucznia (a nie obowiązki), wprowadzając bzdurne przepisy (z nagannym zachowaniem można przejść do następnej klasy), wprowadzając "segregację" na klasy lepsze i gorsze - daleko nie zajedziemy
dobre przykłady gdzie przyjęto sensowny regulamin i potem nikt się nie zastanawia czy to nie za ostra kara można znaleźć i na tym warto sie wzorować...
a jeżeli w regulaminie stoi że uczeń przyłapany pod wpływem środków psychoaktywnych zostaje zawieszony w prawach ucznia, ma obniżoną ocenę itd a potem mamy jakis wybryk i pod naciskiem rodziców ograniczamy się jedynie do pogadanki to sorry nei nauczymy poszanowania dla prawa i żadnych norm

wychoawca ma do dyspozyji lekcje wychowawcze - a na co je przeznacza decyduje sam, każdy dyrektor ma też do dyspozycji również godziny dodatkowe - sam decyduje co z nimi zrobi... nie wmawiajcie mi że ofiary "same sobie są winne" i że wychowawca nic nie może zrobić - masz tyle możliwości aby organizować pracę w grupach, zespołową, pokierować aby dostrzegli mocne strony tego kogoś, wzmocnić go, unikać rywalizacji indywidulanej a propagować współracę itd...
jak to jest że te same dzieci gdy np trafią do świetlicy socjoteraputycznej nagle okazuje się że mogą być tymi którzy najbardziej się starają (bo cenią pochwały których w szkole nie otrzymują) i np pilnują norm?

odeszliśmy od tematu sp nr 1...
przepraszam, ale to tylko taka mała uwaga do przemyślenia aby wybierając szkołę, albo oceniając ją zwracać uwagę na całość - i dydaktykę i klimat wychowawczy. i rozmawiać z dzieckiem o tym co się w szkole dzieje! czasem dzieci mogą więcej powiedzieć sensownego o tym jacy są nauczyciele czy dyrekcja niż rodzice - którzy mogą tworzyć watki i atakować bo czują akurat jakąś urazę osobistą...
w ogóle zdrową sytuacją byałoby aby z czasem przy każdej szkole działało jakieś stowarzyszenie rodziców - łatwiej wtedy i o środki z zewnątrz na różne projekty, dofinansowanie i może łatwiej ludzi przekonać do aktywności niż w radzie klasy/szkoły (tam często jest to formalność aby klepnąć to co przygotowała szkoła)...

Jesteś idealistą. Kolegi syn przeszedł w ub. roku z prywatnej szkoły do publicznej i przeniósł nawyki - aktywny na lekcji, zgłasza się. Dla klasy to od razu lizus, ciota i takie tam. Co może poradzić wychowawca, gdy dzieci i ich rodzice to banda chamów? Dodatkowe lekcje wychowawcze, rozmowy indywidualne? Już dziś dobrzy nauczyciele zasuwają po 8 godzin dziennie, a samorząd chciałby zniesienia karty nauczyciela i większej liczby lekcji przedmiotowych. To można wprowadzić w szkole prywatnej z misją - mała klasa, wysokie opłaty, możliwość usunięcia dziecka ze szkoły. W publicznej walka z patologią to jest mrzonka, niestety. W dodatku zobacz, jakie pacany siedzą w Sejmie. Niedługo nie będzie można krzyknąć na dziecko, bo nabawi się nerwicy.

Przypuszczam, że wszystkie szkoły publiczne są pod tym względem podobne, więc lepiej posłać dzieci tam, gdzie przynajmniej lepiej uczą.