Ale ja nie twierdze, że to nieprawda. Po prostu zwracam uwage na to, iż pociąg poza niezaprzeczalną zaletą czasu podróży - więcej zalet nie posiada. Jak się zepsuje autobus - wysiadasz i idziesz do najblizszego przystanku. Przesiadasz sie w co przyjedzie i Ci pasuje, i kontynuujesz podroz.
Jak sie zepsuje pociag to masz mozliwosci dwie: wysiasc (zachowujac najwyzsza uwage) i przejsc do najblizszej stacji (jesli dojezdzaja tam pociagi z innych linii, bo jesli nie to nie ma sensu wysiadac - chyba ze do autobusu), albo czekac az naprawia...

Pociąg jest atrakcyjny dla pracujących blisko dworca PKP. Poważną wadą przesiadki z 716/717 do pociągu jest odcinek od przystanku do stacji. Policzmy kilka minut na dojście, kilka minut spędzone na stacji. W dodatku ciśnienie skacze, gdy po drodze widzimy wjeżdżający pociąg (biec, czekać na następny?). Jeśli ktoś nie pracuje blisko dworca, musi dojść w Warszawie do kolejnego przystanku (np. najpierw ciasne schody na Śródmieściu, schody w dół w podziemiach, kolejne schody - do góry). To kolejne kilka minut. 717 wysadza na przystanku przesiadkowym, nie trzeba nigdzie dochodzić, jest po prostu wygodniej. A czasowo - po remoncie Jerozolimskich - też wyjdzie dosyć przyzwoicie.

Marzy mi się przebudowa wiaduktu w Piastowie. Przystanek autobusowy na górze (albo z zatoczką jak na Łopuszańskiej nad WKD Rakowiec albo bez zatoczki), od którego schodzi pod wiaduktem, nad torami, wąski most dla pieszych - taki, jak nad Wisłostradą, idąc od Wisły do przystanku tramwajowego na moście Poniatowskiego.

Tak zdaje sie mialo byc (ok, bez zatoczki), ale z tego co pamietam - pieniadze, pieniadze, pieniadze... I teraz mamy wiadukt, bez zejscia na perony, a schody z wiaduktu na stacje to tez spory kawalek do przejscia. Chodnik na wiadukcie tez dosc wąski. Ale lepsze to niz stary przejazd