Miasto, w osobie Burmistrza, widzi problem w tym, ze nie dysponuje wiedza o legalnosci (lub nie) tychze reklam...
A mieszkanca prawde powiedziawszy to malo interesuje ze miasto nie wie. To niechże wlasciwa osoba zainteresuje sie tematem, wykona dwa telefony i dowie sie czy kandydat taka zgode posiadl, czy tez olal sprawe. Trudne to nie jest.

Po drugie - czy w miescie nie ma komorki odpowiedzialnej za umieszczanie nosnikow reklamowych ? Innymi slowy, rozumiem ze moge sobie podrukowac lub wykonac reklamy w inny sposob, i je nielegalnie powiesic, a miasto sie tym nie zainteresuje ? Reklamy firmy o ktorej byla juz mowa na forum wciaz szpeca miasto. Ja tu widze po prostu brak checi, a nie chec bycia w zgodzie z przepisami.

Z tym partyzanckim usuwaniem to ja bym uważał. Stróże prawa mogą odebrać to jako wandalizm a to że ta reklama jest nielegalna to ich wiele obchodzić nie będzie.
Zgadzam się z Grześkiem że ze strony miasta to brak chęci. Upilnować żeby takie rzeczy się nie działy to jest nierealne. Ale jak już się dzieją to trzeba działać. Nakazać usunac to firmie na ich koszt rzecz jasna. A jak odmówią to miasto niech to usunie a kosztami obciąży ta firmę - nawet sądowo. Może na innych by to podziałało odstraszająco.
Należy dodać że te tekturowe koszmarki p. Poncyliusza jednak jego komitet usunął. Reklam tej firmy nikt nie usunie. Będą wisieć dopóki miasto nie zacznie działać.

Dopoki reklama sie nie pojawi na drzwiach UM to pewnie nie bedzie nikomu przeszkadzac :/
Samozwancze usuwanie - moim zdaniem moze podejsc co najwyzej pod wykroczenie, bo przestepstwo to nie jest. Z drugiej strony - powstaje problem, czy wlasnosc w postaci reklamy zostalaby zniszczona / usunieta, gdyby wisiala legalnie ?

Ja nie mowie zeby pilnowac calego miasta. Ale dziwi mnie zadziwiajacy brak mocy sprawczych ze strony UM. Powiesilo sie, niech wisi. Przeciez krzywda sie nikomu nie stala. To tak samo jak z psia kupa. Dopoki nikt nie wejdzie to nie ma problemu, bo nie przeszkadza :/ Po pieniadze z ewentualnych kar nikomu sie nie chce schylic. Piastow to w koncu bogate miasto.

Urząd Miasta jest jak najbardziej za porządkiem. Tylko ci ludzie strasznie śmiecą.

http://www.e-bip.pl/4dmethod/wwwShowPyt ... 15359658.1

"Jestem mieszkanką Al. Krakowskiej. Wiele pytań do Burmistrza jest od mieszkańców tej części Piastowa. Przy Al. Krakowskiej mieszka urzędniczka UM - p. Wojtachnik. Nie wiem, czy ona wracając do domu nic nie widzi, czy nie chce nic widzieć. Nie zauważa nieczynnych lamp ulicznych, nie widzi błota , w którym tapla się pies na rogu Toruńskiej z Al. Krakowską, nie widzi porozwalanych liści, itd. Mieszkańcy kilkakrotnie ją zaczepiali z prośbą o interwencję, ale Pani W. ma to w nosie. Kilka lat temu, gdy startowała w wyborach samorządowych, sama biegała od domu do domu roznosząc ulotki, na płocie miała powieszone zdjęcie Burmistrza. A teraz, szkoda słów, byle odbębnić swoje 8 godzin i nic poza tym."

Przyznam szczerze że mnie to pytanie zniesmaczyło...
Sprawdziłem w BIP. Ta pani jest inspektorem ds księgowości budżetowej.
Co ona ma wspólnego w urzędzie z latarniami, liściami i błotem to nie wiem.
Ale gratuluje pani Helenie zdrowego rozsądku,

Bo sasiedzi wiedza ze Pani pracuje w Urzedzie. Pracuje, to pewnie zalatwic moze.
Obowiazek sprzatania przy posesjach nalezy do wlascicieli posesji. To samo tyczy sie odsniezania chodnikow zima. A co do alei Krakowskiej to chyba sie mieszkancom nie dziwie, czytajac pytania.

Ja też się nie dziwię. I można zrozumieć rozgoryczenie tej pani. Ale we wszystkim należy zachować zdrowy rozsądek. Chyba dla nas wszystkich lepiej będzie jak inspektor ds księgowości budżetowej zajmie się księgowością budżetowa a nie czystością miasta. Bo do tego ma odpowiednie wykształcenie i to należy do zakresu obowiązków.

Ciekawe czy gdyby na ulicy pani Heleny mieszkał policjant i miałoby miejsce np włamanie do domu lub kradzież auta to czy też byłaby to jego wina? Jego niedopatrzenie?

Nic nie powinien robić. Ponieważ są od tego wyznaczone osoby. Kompetentne.

Poza tym urzędnik jak każdy z nas ma chyba prawo do życia prywatnego i może po prostu idąc ulica w czasie wolnym od pracy nie chcieć rozmawiać czy wysluchiwac skarg ludzi.

A tak na marginesie chyba dużo lepszy i szybszy efekt osiągnie się dzwoniąc lub nawet pisząc meil do urzędu (na temat tych latarni błota itp) niż wylewac swoje urazy do sąsiadki na lamach "pytan".

Masz rację ale nie wiadomo co by było gdyby ta pani radną została. Teraz możemy gdybać tylko czy byłaby milsza dla ludzi i zwracała uwagę na ich problemy.

A swoją drogą czy urzędnik gminny może być radnym w swojej gminie? Bo w Pruszkowie p. Sierak był sekretarzem powiatu i przewodniczącym RM Pruszkowa.