Hm, to ma może i sens. Politycy nie mogliby mówić, że ludzie się nie interesują i są homo sovieticus, bo przecież oddali głos, chociaż wszystkich skreślili. Zupełnie jak w piosence Leningradu
http://www.youtube.com/watch?v=1CLBANCVHTw
Im więcej takich, tym większa szansa, że jakaś grupa polityków sięgnie po głosy niezadowolonych. Ale średnio w to wierzę, tym bardziej, że niezadowoleni też mogą mieć bardzo różne poglądy i oczekiwania i nie będą grupą homogeniczną.
Może jednak znajdziesz kogoś interesującego (oby tylko jego/jej głosy nie zasiliły bufona z pierwszego miejsca)?
Nawet jeśli Twoja partia "najmniejszego zła" zrobi kilka dobrych rzeczy, to i tak jesteś do przodu względem partii "większego zła".