Dla wielu Polaków Białorusini to nie naród, tylko Polacy, którzy przyswoili sobie trochę ruskich słów i je spolszczyli oraz wybrali sobie dziwną religię. Rozumują jak Wy - wspólna historia, język, doświadczenia.problem w tym, że oni nie mieli wspólnej historii i doświadczeń i nie czuli się Polakami, wcześniej nie czuli się Białorusinami (zaczęli się nimi czuć, gdy sąsiedzi Polacy zaczęli ich przekonywać, że jako porządni Polacy powinni tak i tak mówić i się modlić, na co niespecjalnie mieli ochotę).
Maćko z piątej wsi nie był Polakiem, bo nie miał takiej świadomości ani potrzeby bycia Polakiem, nie miał tych samych doświadczeń ani historii co jego polski prześladowca - pan. Polska była mu potrzebna jak dziura w moście. Do niedawna nie rozumiano czegoś takiego, jak naród, nie było takiego pojęcia. Arystokracji bliżej było do kuzynów z Francji i Saksonii niż do Maćka, a szlachcie przez myśl by nie przyszło, że chłop to jakiś naród, a zwłaszcza taki sam, jak oni.
W wojnie na Wołyniu po stronie polskiej walczyła ludność ukraińskojęzyczna, a po stronie Ukrainy - polskojęzyczna. Język nie jest żadnym wyznacznikiem narodowości. Serbowie łużyccy mogą się czuć Niemcami mimo mówienia po serbsku albo Serbami mimo mówienia po niemiecku, zależy, jak siebie określają, które doświadczenia są silniejsze. Litwa, Łotwa, Czechy, Słowacja nie żyją w Niemczech ani w Federacji Rosyjskiej, a żyje im się lepiej niż Polakom, więc bym nie przesądzał, że brak Polski i np. Księstwo Mazowieckie byłoby dla nas gorsze.