W "Tygodniku Powszechnym" z 21 listopada cykl ciekawych artykułów nt. samorządności i partyjności, w tym wywiad z profesorem Michałem Kuleszą, specjalistą ds. samorządów. Oto jego fragment:
Pytanie:
"Nie odnosi Pan wrażenia, że wzrasta upartyjnienie wyborów samorządowych?"
Odpowiedź"
"Niewątpliwie mamy w Polsce kolosalny rozwój partyjniactwa, a samorządy również padają jego ofiarą. Oczywiście nie neguję partii politycznych jako instrumentu rządzenia. Ale u nas partiom pomieszało się w głowach: myślą, że są właścicielami woli społecznej, samorządów, całej Polski. W jakimś sensie oznacza to powrót do kierowniczej roli partii, nie jednej, konkretnej, ale różnych, bo w mieście X może dominować taka, w powiecie Y siaka, a w sejmiku jakaś ich koalicja. Trochę przypomina to czasy średniowiecza, kiedy hordy zbójców podbijały miasto lub państwo i siłą instalowały tam swoją władzę. Dzisiaj podbój odbywa się za pomocą mandatu demokratycznego: sami wybieramy sobie zbójców, którzy będą nami rządzić."
Więc nie narzekajmy...