Stop @PMK.
Jak piszesz o osobie sprawującej urząd i ją szanujesz, piszesz dużą literą . Jeśli danej osobie chcesz zasugerować że jej nie szanujesz, piszesz małą literą. Spróbowałbyś napisać Naczelnik Piłsudski z małej litery. Wiesz co by to znaczyło?
"Babcia" Dzwoniarkowa w technikum(a zaczynała uczyć za Sanacji) uczyła nas by o tym pamiętać, zwracała nam uwagę na stare teksty, w których stanowiska osób które mieliśmy szanować były wręcz pisane dużą i wielką literą (wielką literą jest , a dużą literą jest B). Zgodnie z tą sztuką powinniśmy pisać aczelnik Piłsudski, nie naczelnik Piłsudski, zaś Naczelnik Policji, jako niższy urzędnik wymagał tylko dużej litery. Od tamtych czasów nastąpiło wiele odstępstw, ale jeśli chcesz napisać o kimś z szacunkiem, zawsze jego stanowisko zaczynaj pisać dużą literą.
"Babcia" miała kota na tym punkcie, to fakt niezaprzeczalny, ale coś w tym jednak jest. Może ktoś liznął tej wiedzy, ale nie do końca? "wie że dzwonią, ale nie wie w którym kościele".
Jak będę chciał zwrócić Ci uwagę że straciłeś mój szacunek, też napiszę @pmk, nie zaś @PMK, a będę się do Ciebie zwracał nie Ci, a ci. Może to już nie obowiązuje, jest historyczne, ale tak było i nie należy tego negować, jeśli ktoś nadal stosuje te zasady, bo o tym by ktoś tego zabronił, jeszcze nie słyszałem.
Jednakże nie zmienia to faktu, że zarówno strona internetowa lokalnego PO, jak i biuletyn urzędowy pisany pod dyktando sprawującej władzę koalicji PO-PiS, są totalną porażką pod względem "polonistycznym", przejawem braku szacunku dla czytających, czyli głównie mieszkańców Piastowa, choć nie tylko nas, bo i kultury. A opinia idzie w świat, stajemy się coraz większym "grajdołkiem".
Co do gazetek NP, to też nie do końca jest tak jak piszesz. Na moją ulicę trafiały niegdyś reklamy Reala, Tesco, Lidla, Biedronki, Praktikera, oraz gazetka NP. Obecnie oprócz lodziarza w niedzielę, Świadków Jehowy na wiosnę i Księdza z kolędą w styczniu nie trafia nikt. Nawet ankieter z Tesco był zaskoczony, ulotki miały docierać, nie docierają. Taka jest prawda o uliczkach południowej dzielnicy miasta. Jeśli mieszkasz przy głównym ciągu komunikacyjnym, mieszkasz w mieście, odbijasz z niego w bok, to już "wiocha". Brakuje tylko by zakręcili wodę, gaz, wyłączyli prąd i będzie jak na filmie: "jestem wesoły Romek, mam na przedmieściu domek, a w nim wodę, prąd i gaz....", po czym jest z boku komentarz "nie bój, nie bój i tak Ci wyłączą".