Wczoraj i dzisiaj ekipa "poprawiała" stan nawierzchni ul. Wyspiańskiego. Słowo poprawiała celowo w cudzysłowie, bo wcześniej było źle, a teraz jest KATASTROFA. Od strony ul. Sienkiewicza zamiast usunąć hałdy ziemi i gruzu, które przykrywały betonowe płyty owa ekipa wysypała JESZCZE WIĘCEJ ziemi i gruzu. Po najbliższej ulewie piesi i samochody będą brodzić w grzęzawisku. Kto w urzędzie odpowiada za ten stan rzeczy? Czy nikt tych prac nie nadzoruje? Toż to jest dosłowne wywalanie pieniędzy podatników w błoto!

Na Orzeszkowej było jeszcze lepiej. Jakiś czas temu ekipa opłacana przez miasto postanowiła załatać dziury na odcinku od Sienkiewicza do granic miasta. Wycięli ładnie prostokąty na łaty, ale akurat nadszedł fajrant i zostawili robotę. Efekt tego był taki, że przez kilka dni na tym odcinku drogi były dwa razy większe dziury niż wcześniej, tyle że o idealnych kształtach Dziwne, że nikt nie uszkodził sobie zawieszenia. Koniec końców łaty zostały położone, ale brak profesjonalizmu był aż nadto widoczny.

No i słowo ciałem się stało. We wspomnianym miejscu zaczyna robić się błotko, bo nawet żwir, który majstry dodatkowo wysypały na wspomnianym nasypie już się częściowo rozjeździł (a to dopiero pierwszy dzień deszczów). Na szczęście zalania ulicy nie trzeba się obawiać, bowiem właz od deszczówki, który przed remontem wszyscy omijali stał się po "remoncie" częścią jezdni i teraz nie wytrzymując nacisku się zapadł. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, bo teraz jest przynajmniej dziura, którą może odpłynąć woda z ulicy (o rozwiązanie zagadki dlaczego miasto wybudowało deszczówkę, a nie zrobiło do niej krat ściekowych pytajcie w urzędzie)

Tylko czekać aż ktoś na tej dziurze złamie sobie nogę albo urwie zawieszenie. Jak tego nie naprawią, to prędzej czy później wpadnie ktoś do studni razem z tym włazem który póki co jeszcze jakoś się trzyma.