Co z tego ze kamera jest, skoro nikt w nią nie patrzy, a jeśli patrzy to z obojętnością... Nieprawidłowe parkowanie nie stanowi dla nikogo problemu. Zasłonięcie sygnalizatora ? Bardzo proszę. Parkowanie wymuszające przejazd przez podwójną ciągłą - nie ma problemu. Rozjeżdzanie trawnika ? eee tam...

Hałas przy Wojska Polskiego naprawdę jest trudny do zniesienia. Wczoraj dodatkowo spotęgowany wielokrotnie przez nagłośnienie imprezy. Cieszę się, że nie ma mnie w domu i współczuję tym, którzy nie mają gdzie uciec.
Zamknięcie okien nie rozwiązuje problemu, gdyż uzyskujemy w ten sposób całkiem wydajny piekarnik ew. saunę.

A porady płynące z miasta są bardzo dobre. Może tak wynająć mieszkanko urzędnikowi i niech się pomęczy ze dwa miesiące...

Grzesiu powiedz mi jakie Ty widzisz rozwiązanie takiego problemu?
Ja kiedyś mieszkałem blisko torów kolejowych i dużej ulicy i fakt głośno było.. ale czy to była wina urzędników, nie to był mój wybór że wprowadziłem się w miejsce gdzie określony hałas już istniał przed moją przeprowadzką.
Rozumiem oczywiście negatywne emocje które targają koleżanką która ma dość takiego środowiska ale rozwiązanie "kamerą" nic nie da, czy fotoradarem. Bo samochód jadąc normalną prędkością też tworzy hałas, tak czy inaczej..

Sulimo, ja tu mieszkam od nieco ponad 30 lat. Mam jakieś pojęcie jak przyrastał hałas. Największe nieszczęscie pojawiło się w momencie przebudowy AWP na dwupasmową. Miejsce w którym mieszkam nie było moim wyborem, poza tym, wtedy była to okolica "półwiejska". Za czasów mojej młodości miałem pętle autobusu tuż pod oknem i nie było takiego problemu.

Co do samochodów i motorów - można przejeżdzać i przejeżdzać, nie każdy musi ruszać z piskiem spod świateł albo wkręcać motor na najwyższe obroty. Posiadacze maszyn z przerabianym tłumikiem też stanowią problem - kto im podbił przegląd ?
Samochody jadące z normalną prędkością po pewnej chwili przestają być słyszalne. Motory i stare rzęchy z dziurawym tłumikiem niekoniecznie.

Weź też pod uwagę, że mieszkańcy tych okolic są poszkodowani podwójnie - mieszkania przy AWP z racji hałasu generowanego z ulicy będą po prostu albo niesprzedawalne, albo duuużo tańsze przez uciążliwość takiego miejsca.

Rozwiązanie - np. stała współpraca miasta i policji w tym zakresie. Nie doraźna w postaci 3 kontroli na rok... Wg miasta policja ma sprzęt zarówno do pomiaru prędkości jak i hałasu - niechże z niego korzysta jak najczęściej.

Samochód jadący z normalną prędkością nie tworzy hałasu (chyba, że rozregulowany), tylko jest słyszalny. Hałas tworzą samochody jadące bardzo szybko, co przetestowałem ostatnio w nocy, otwierając okno z drugiej strony mieszkania. Różnica była kolosalna w zależności od prędkości poruszania.
Na poziomie miasta nie a się wiele zrobić. Gdyby miernoty z rządu uchwaliły kary skandynawskie (od 30 km powyżej ograniczenia tracisz prawo jazdy, kary po kilka tysięcy), to by stopniowo wyeliminowano z dróg piratów.

Gdyby wprowadzono takie kary to efekt byłby taki że zwiększyłaby się liczba kierowców jeżdżących bez prawa jazdy. Tak samo funkcjonuje zakaz prowadzenia pojazdów nakładany przez sąd.

Odgrzebuję temat i zapraszam PMK tutaj, gdyż chwilowo gościliśmy w dziale komunikacji.
Idzie zima i ostatni "dawcy organów" wczoraj szaleli po Piastowie. Rozumiem normalnych motocyklistów, ale to co było wczoraj słychać na ulicach południowej części Piastowa (chyba przejeżdżał też na północną, ale nie wiem), to było przegięcie. Około 45 minut potrzebował by zmarznąć na tyle, że zniknął z zakresu mojego słuchu. Gaz i hamowanie i tak w kółko. Chyba nie wyszedł ponad 2 bieg, ale zasuwał jak dziki z pełnym rykiem silnika.
Policji nie było, bo wszystkie rezerwy wysłali do Warszawy. Czy paru idiotów z chętką na zadymę to powód do pozostawienia miasta bez opieki? Nie mówię o "krawężnikach", ale i "smerfów" zabrakło. Jakby był wypadek, to na odpowiedni patrol drogówki pewnie trzeba by czekać ze 2 godziny, aż dojedzie z Łodzi.
Raj dla idiotów i złodziei zapanował wczoraj w Piastowie, czego namacalnym (słyszalnym, a także widzialnym) dowodem był ten motocyklista. Dobrze że chłód go wysłał do domu zanim komuś zrobił krzywdę.

Zbyt głośna jazda nie jest karalna, chyba że wynika ona ze złego stanu technicznego pojazdu (np. uszkodzony tłumik). Poza tym sam fakt że coś jedzie głośno to nie oznacza, że niebezpiecznie.
Próbowałeś w ogóle dzwonić na policję że wiesz że nie było komu interweniować? Czy połączyłeś samodzielnie dwa fakty, jakimi był głośny motocykl i dużo policji w Warszawie?

Sąsiad (zgryźliwy tetryk) próbował i nie mieli kogo wysłać, bo wszystkich wchłonęła Warszawa, lub go olali. Później słuchałem jego komentarzy będąc w ogrodzie z dziećmi.
Co do hałasu. Musiał być, bo ten motor był rozpędzany do maxa i zaraz hamowanie, ot taki szalony styl jazdy.

A czemu ty nie zadzwoniłes skoro tak ci to przeszkadzało?

Czasem trzeba opanować dwójkę wynudzonych, a co za tym idzie niezwykle sprytnych przedszkolaków. Uwierz, że 5 minut bez dozoru może skończyć się katastrofą. Uzdolnienia do majsterkowania odziedziczyli po mnie, a do tego 3 letni synek ma tyle siły, co przeciętny 5 latek, 5 litrową bańkę wody nosi jakby był Pudzianem, nie 3 latkiem.

Mhm. Typowe. Wszyscy narzekają że policja nic nie robi a sami też nic nie robią w tym kierunku. Jeżeli coś ci przeszkadza - dzwoń. Jak ci nie przeszkadza - nie narzekaj. Proste. Policja nie może być wszędzie naraz więc bez pomocy obywateli za wiele nie zdziałają.

I tu masz pełną rację, jak dam wszystkiemu radę, nie będę jęczał, a działał.
Istniał kiedyś pomysł by powstała policja municypalna, coś na wzór policji amerykańskiej. Miała podlegać władzom miasta, być SM i policją w jednym. Szkoda że coś takiego nie powstało, nie byłoby problemu kto ma pilnować krawężników itp. Fotoradary podlegałyby policji, nie SM. Kasa z mandatów odprowadzana byłaby bezpośrednio do miasta, nie do budżetu państwa (ten zapis w budżecie po stronie przychodów, to majstersztyk, żeby zagwarantować przychód, będą musieli zamówić dwa razy tyle bloczków co w tym roku). Może skończyłoby się ukrywanie policjantów po służbie, bądź co bądź całą dobę służą, a jedynie kilka godzin dyżurują. Policjantem jest się nawet w łóżku z żoną, a wielu z nich wychodząc z komendy staje się zwykłymi obywatelami.

Szkoda tylko ze rządzący widza to inaczej i chcą zrównac policjantów którzy służą z ludźmi którzy pracują m. in. w kwestii emerytur, zwolnień itp. Trochę sie to kłóci z frazesami o tym ze policjant jest na służbie cała dobę.
Pomysł by policja (w jakiejkolwiek formie) była podlegała władzom miasta, czyli politykom najniższego szczebla, jest fatalny. Formacjami uzbrojonymi powinni kierować mundurowi, bo tylko oni maja wiedzę i tylko oni mogą zyskać szacunek podwładnych. Było już tak ze cywil został komendantem głównym policji i było to tak samo nietrafionym pomysłem jak to żeby np burmistrz Piastowa (bez względu kto nim by był) mógł decydować co gdzie i kiedy maja robić pseudopolicjanci.