Przechodzac dzis przez nasze miasto bylem swiadkiem "tradycyjnego konwoju weselnego"
"Limuzyna" z mlodymi jadaca z wlaczonymi swiatlami awaryjnymi, za nia sznur trabiacych samochodow, oczywiscie migajacy pomaranczowymi swiatelkami nie gorzej niz moja choinka na Boze Narodzenie.
Brakowalo jeszcze radiowozu, karetki i strazy pozarnej, bylby komplet...
Chcialem sobie tylko ponarzekac, ze:
1. Na skrzyzowaniu takie samochody sa calkowicie nieprzewidywalne, bo kierunkowskazy migaja...
2. Zabroniona jest jazda z wlaczonymi awaryjnymi.
3. W miescie nie uzywa sie sygnalow dzwiekowych poza sytuacjami kiedy jest to niezbedne (przejazd pary mlodej to chyba sie do tego nie zalicza)
I w ten oto sposob - olewajac podstawowe przepisy ("bo taka tradycja i trzeba sie dostosowac do niej") przechodzimy do braku poszanowania dla innych przepisow ("bo przeciez tak sie zawsze robilo").
Nie mam nic przeciwko mlodym parom, weselom, radosci, calej atmosferze itp. Jednakze - poszanowanie dla obowiazujacych przepisow tez trzeba miec. Nie jezdzicie Panstwo po prywatnych drogach, ani tez wiejskich, tylko po malym miescie, z duzym natezeniem ruchu drogowego.