przez sapiecha1 » Wt, 13 gru 2011, 14:05
Znów dwie osoby kręcą całą dyskusją.
OK, za 2 lata zaczynamy nową kampanię wyborczą. Zapraszam Was do startu w wyborach, nawet z jednej frakcji.
Co do transportu publicznego w kierunku Warszawy. Zapomnieliście że istnieje również drugi kierunek Pruszków. Dużo mniejszy, ale zawsze. Piszecie że nowa linia L12 jest nam do niczego nie potrzebna, że będzie wozić jedynie mieszkańców Pruszkowa do "naszych" 716 i 717, przez co będą jeszcze bardziej zatłoczone. Pewnie tak, ale sądzę że będzie z niej korzystać sporo mieszkańców w kierunku cmentarza żbikowskiego. Dużo mieszkańców Piastowa ma tam swoich bliskich, więc linia nie będzie jeździć na pusto. Do tego jeszcze dołóżmy że będzie jeździć na Waryńskiego, czyli brzydsze centrum Pruszkowa, oraz elektrownia, więc będzie cieszyć się zainteresowaniem "dziadków" którzy i tak jeżdżą za darmo, a do tego będą jeździć w kierunku przeciwnym do szczytowego.
Co do linii kolejowej. Nadal nie wiem ile kilometrów jest z Ursusa PKP do Piastowa PKP. 3 z haczykiem (tak, jak odkąd umiem liczyć sądziłem), czy 4,7km za co płacimy ZTM-owi. Wiem za to, że wczoraj gdyby mój brat się w Ursusie nie zaparł, to byłbym z córką "na barana" zgnieciony na przystanku URSUS. Tak, pociąg był tak nabity, że 3,5 letnie dziecko bawiło się w KM na suficie. Jakby nie patrzeć, to te "dobrodziejstwo" zapewnia nam Warszawa, a tzw Warszawiacy zostali na peronie. Z drugiej strony wracając o 15.20 ze Śródmieścia doznałem szoku. Skierniewiak, 3 jednostki przed szczytem. Wszystko rozumiem, krytyka, muszą być wyrobione wozo-kilometry, więc są, więc wożą powietrze. A dałbym im za to po d...e, czemu nie w szczycie, tylko poza nim. Mają się rozliczyć z kilometrów, więc się rozliczają, a nam i tak musi być źle.
Po zmianie rozkładu, moja córka musi wstawać 5.30 rano, by jej nikt nie zmiażdżył w pociągu, bo tak jest ustawiony rozkład jazdy i długość składów. Tak śpiochy, czasem dopiero docieracie do domu, gdy małe dziecko zaczyna dzień. Jakby pociągi nie były tak nabite, jeździłbym godzinę później, ale wolę położyć ją wcześniej spać, niż nosić ją z gipsem na nóżce, czy rączce. To jest luksus życia na pograniczu Warszawy.