mam propozycję - zamknijmy ten wątek bo od tematu odeszliśmy daleko i w tej chwili już mam wrażanie że dla nikogo on nic nie wnosi - żadne wyjaśnienia nie są wystarczajace a jedynie wprowadzają wieksze kłótnie...
zostawmy to.
dla jednych taki apel farmaceutów to będzie bronienie własnego sumienia i niechęć by angażować się w coś na co sie nei zgadzają
dla innych jest to oburzajace począwszy od argumentów ekonomicznych (decyduje właściciel a sprzedawca nei ma nic do gadania) aż po atak na kościół że coś chce narzucić wszystkim
i koniec

@Gienek: Może i posunąłem się za daleko, forma i miejsce rzeczywiście nie są najlepsze.
Nie mam się na tym forum za walczącego katolika, denerwuję się tylko jak ktoś wkłada komuś innemu w usta nie jego słowa. Powiedziałeś „(...) zabierają w tej sprawie głos robiąc z tego misterium. A efekty potem czytamy takie wywody ks. dr teoretyka” – nawet jeśli to ich sprawa, sam przyznałeś że „nie oceniam twoich przekonań, (...) masz prawo być przekonany [ich] o słuszności”. Mam nadzieję że tą deklarację można odnieść także do księży i innych osób.
Z tego co napisałem nie wycofam się, jak wcześniej zaznaczyłem załapałem się w szkole jeszcze na początki wychowania seksualnego, tak samo wszędzie gdzie ktoś pisze o seksie podkreślane jest coś więcej niż tylko zaspokajanie podstawowych potrzeb. To wydaje mi się oczywiste.

Do moderatora: Też jestem za zamknięciem tego wątku, ostatnie posty można by nawet wydzielić do innego wątku

Gienku drogi, jak widziałeś wczęsniej w tym watku starałem się nie uczestniczyć w dyskusji - zebrałem nie swoje opinie ale te które tu wypowiadaliście... przeczytaj jeszcze raz wątek jak nie wierzysz.
ja nie mam paranoi ale Ty chyba masz - nie wiem czy wiekszą na moim punkcie czy na punkcie Kościoła.
To że jakaś grupa ma jakiś pomysł by zgodnie ze swoją wiara czegoś nie robić nie znaczy moim zdaniem że coś narzuca innym (bo przecież nie chcą zakazu we wszystkich aptekach) i nie znaczy też jak pisaliście że za wszystkim stoi Kościół który szerzy kolejne zakazy nie mające żadnego odniesienia w religii ale "wymyślane" by niszczyć wolność i przyjemność
Ja swoje zdanie napisałem na początku - mam wątpliwośc w tym temacie - rozumiem że mają prawo do własnego sumienia ale bliski jestem zdania Marcina że zawsze mogą zmienić pracę i pracować w aptece kogoś kto prowadzi interes tak jakby chcieli... Ale nie zgadzam sie z interpretacjami które poleciały potem już a propos tego jak to katolicy rządzą w tym kraju. jedzcie sobie do krajów muzułmańskich to wtedy zobaczycie co to znaczy wolność człowieka i czy rzeczywiście u nas są jedynie zakazy, zamordyzm itd...

Znowu się mylisz. Oaza to ruch działający wewnątrz kościoła, założony przez księdza i przez księży kontrolowany. Muzułmanie mają parcie na prawo świeckie, a państwa kierujące się prawem religijnym można policzyć na palcach jednej ręki.
Kościół pisze się małą literą, a nazwę firmy (Kościół Katolicki, Pepsi, Nokia) - wielką. O BGŻ pisze się bank, a nie Bank.
Skoro już mówimy o pisowni - czy wiesz, że "naprawdę" to jedno słowo? Tak mi parę razy przemknęło, a nie chciałem poprawiać.

Nie, nie mylę się. „Założony przez księdza i przez księży kontrolowany„, na tyle kontrolowany że kiedyś jakaś grupa dostała w ucho za sekciarstwo. Władza w tej firmie jak to mówisz nie wygląda tak że papież coś mówi, biskupi całują go w stopy a następnego dnia wszyscy ludzie oddają pieniądze a rządy podają się do dymisji. Ludzie mają dużą dowolność, zwłaszcza w swoich poglądach które często zupełnie z innej bajki. Czasem nawet potrafią je uzasadnić, jeśli są sensowne – może się zdziwisz – są wprowadzane w życie.

Dzięki za „naprawdę”. Zapamiętam

ale w takich krajach jak Niemcy Francja, Belgia, Szwajcaria to nie Kościół wpływa tak jak piszesz na przepisy - to kraje gdzie Kościół nie ma prawie nic do powiedzenia a politycy nazywają się chrześcijanami ale mają w nosie biskupów - podawałem Ci to jako przykłady pewnej dziwnej polityki ale podkreślam polityki ludzi świeckich - Wy mi wciąż z jakąś paranoją ywjeżdżacie że to kler, że to Kościół że to czarni a jest dokładnie tak samo jak piszesz że jest wśród muzułmanów - podziały są nawet wśród samych biskupów a co dopiero mówić o ruchach katolickich, proboszczach itp. nie ma jednakowych opinii, jakiego wspólnego kierunku co do polityki - nią chcą się bawić i zajmować tylko nieliczni - być może przez ich pryzmat postrzegana jest reszta ale zawsze będę się spierał z Wami gdy jedziecie z takimi tekstami dotyczącymi jak to cały Kościół chciałby zakazów i zamordyzmu...
jako chrześcijanin chciałbym aby moje wartości były szanowane (a często w Polsce nie są) i nie czuję się jakimś opresantem który by coś narzucał - ba! to raczej czuje sie odrotne tendencje - aby poprzez komercjalizację, liberalizację, róznego rodzaju prawa dla mniejszości narzucać coś chrześcijanom.
Twoje pytania o niedzielę są tego najlepszym przykładem - powtarzam w Europie zachodniej normalnym jest dzień odpoczynku, to że jest to niedziela to raczej tradycja niż narzucanie czegoś przez Kościół (bo kraje te nie są juz religijne). Argumenty że ludzie stracą pracę albo że zyski spadną o połowę to jest bajka przedsiębiorców którzy na krok nie chcą odstąpić od wyzysku i od kasy. A jest to wyzysk bo zauważ że sprzedawca nei może odmówić pracy w niedzielę bo straci stanowisko - to nie jest kwestia chce czy nie chce - on musi.
Czyżbyś i Ty uważał że pieniądz jest wazniejszy niż człowiek i rodzina?
dyskutowaliśmy nie raz - wiem że są przykłady które kłują w oczy (jak sprawa religii w szkole) i są załatwiane nie tak jak trzeba. Porządkujmy to. Ale rozwiąznaia typu - wyrzućmy religię a wpuśćmy edukację seksualną, mniejszości itd wydają sie trochę dziwnym kierunkiem na "neutralność". Nie wiem czemu wszyscy atakujący Kościół uważają za najlepsze i "neutralne" jedynie swoje poglądy czyli zniknięcie religii i wartości, wolność do wszystkiego i tolerancję która często wygląda tak że klaszczemy gdy widzimy to co odbiega od naszej tradycji a gwiżdżemy na wszystko co jest tradycyjne... dziwne
argumenty typu - róbcie sobie co chcecie ale w swoim getcie mnie obrażają (własne sklepy, własne coś tam itd). cieszyłbym się gdyby po prostu w różnych sprawach przeprowadzano referendum aby politycy nie decydowali za nas, aby nie mówili o tym że wiedzą co dla nas lepsze. Nie wiem czy to akurat niedziela powinna być dniem wolnym od handlu ale fajnie by było gdyby pracownicy sklepów też mogli spędzić trochę czasu ze swoimi dziećmi i rodzinami. Tu nie chodzi tylko o religię - tu chodzi raczej o wsparcie i szacunek dla takich wartości jak rodzina, dzieci, skoro mówimy o wolności i równych prawach to warto pamiętać że każdy ma do niej prawo - nie tylko mniejszość seksualna, mniejszości religijne, ateiści ale chrześcijanie również...
no chyba że preferuje się paranoiczne rozwiązania - przykłady? prawo do wynajmu mieszkania, prawo do zajęcia stanowiska w pracy itd mają w wielu krajach w pierwszej kolejności wszystkie mniejszości - uwżasz że to jest ok? do tego mamy dążyć?
dla mnie równość oznacza równe prawa a nie wieksze dla tych którzy w nosie mają poglądy innych bo uważają że mogą wszystko a jak nie to złożą skargę na nierówne traktowanie.

Przynadziei - porównanie korzystania z usług prostytutek nijak nie jest równoznaczne z odmowa sprzedaży przez farmaceutę. Choćby z tego powodu, że apteki działają legalnie, i sprzedają środki dopuszczone do obrotu.
Prostytucja nie jest legalna i nijak nie przypominam sobie dopuszczenia jej do "obrotu". Co najwyżej były jakieś nieśmiałe próby jej "ucywilizowania", ew. wykorzystywane są luki prawne.
To czy chcę skorzystać z usługi prostytutki to moja sprawa, czy ona się na to zgodzi - jej sprawa, bo w koncu jest bezposrednio w to zaangazowana. Może powiedzieć spadaj, i wystarcza. To nie jest środek przepisany przez kogoś, z którego muszę skorzystać.
W aptece, to nie jest sprawa farmaceuty, gdyż to nie on przepisał środek. Można farmaceutę sprowadzić do roli "automatu", odczytującego bazgroły receptowe i wydającego zapisane środki. I nijak jego opinia ma się do tego czy lekarz mi coś przepisał, czy może przepisał za dużo. Mogę go posłuchać w kwestii zamiany jednego leku na drugi, ew poradzić się w sprawie jakichś prostych dolegliwości. I tyle. Ja przynoszę receptę, on ją realizuje - tak to działało, i powinno działać nadal.

Rozwiązanie problemu:
Wykaz aptek, w których nigdy nie odmawiają. Pozostałe apteki na ryzyko zainteresowanego zakupem.

wiem wiem ale po prostu to była mała dygresja jako odpowiedź na różne próby udowadniania jakoby za wszystkimi zakazami stali księża i biskupi...
co do farmaceutów - z jednej strony rozumiem ich sumienie ale nie bardzo widzę możliwości takiej odmowy bez uwzględniania ich pracodawcy. niełatwe.
potem porobiło się tyle róznych postów i tematów pobocznych że ten przykład z Francji pojawił mi się jako w "głównym nurcie" tylko jednym z tych pobocznych. Zamiast spokojnie rozważać na ile praktyczne byłoby takie rozwiązanie w aptekach i czy jest realne poszła dyskusja jakim prawem katolicy cokolwiek chcą "narzucać" innym i dziwna dyskusja zachaczająca i o aborcję, prostytucję itd.