wielokrotnie dyskutujemy o tym na ile potrzebne są zmiany np. w życiu publicznym , edukacji, pojawiają się głosy że wartości chrześcijańskie to przezytek i ciemnogród... mało rozumiany jest wyrażany niepokój że na ich miejsce "now europa" nie bardzo ma co wprowadzać i że czasem w pogoni za nowoczesnością zjada własny ogon...
idzie nowe ale czy lepsze?