Jak by się młodzieży wytłumaczyło skąd się biorą dzieci i jak temu w łatwy sposób zapobiec… to znów półśrodki. Może jestem staroświecki (bo na pewno świecki, dementując plotki) ale jeśli przekonać tę młodzież, że uczucie w stałym związku jest przyjemniejsze od seksu z byle kim i najlepiej jeszcze byle gdzie, to (przynajmniej tak mi się wydaje, nie sprawdzałem) większość z tal postawionego przez Ciebie problemu znika.
Istotę wychowania do życia w rodzinie pokazuje nazwa, nie jest to bynajmniej eufemizm na wychowanie seksualne. Ja widzę potencjał w tego przedmiotu w tym, że ludzie z powrotem nauczą się wchodzić w bliskie relacje z innymi i tworzyć prawdziwe związki. W wieku jaki się ma w gimnazjum albo i na początku liceum niewiele trzeba zmienić kierunek późniejszego, szybkiego w tym czasie kształtowania siebie. Wtedy należy powiedzieć że lepsza jest empatia zamiast egoizmu (ogólnie, zarówno w życiu codziennym jak i w łóżku), że szczera rozmowa daje pozytywne efekty a egotyzm nie. W sumie takie zajęcia powinny pokazywać cel jakim jest dojrzała osobowość, sprawy seksualne (do których wszyscy chcieliby sprowadzić ten szkolny przedmiot) są tu wtórne chociaż służą za bardzo dobry przykład.
Ale ja niestety nie pasuję do tej rzeczywistościStatystyki: Napisane przez sta — Wt, 5 lip 2011, 23:31
]]>