Ksks3, spółdzielnia jest stowarzyszeniem osób fizycznym - może też być osób prawnych - i ma zaspakajać potrzeby swoich członĸow oraz ich rodzin. Jeżeli ktoś nie jest w stanie tego zrozumieć - a takich osób jest wyjątkowo sporo - to ja nie mogę za to ponosić konsekwencji. Bycie członkiem zarządu jest dużym wyróżnieniem, tym bardziej że członkowie zarządu - zresztą jak organu kontrolo-rewizyjnego - otrzymują zwrot poniesionych kosztów z racji pełnienia funkcji, w tym otrzymują wynagrodzenie za uczestnictwo w posiedzenia organu spółdzielczego do którego zostali wybrani. Jeżeli członek spółdzielni godzi się na to żeby inni członkowie spółdzielni wybrali jego do zarządu, godzi się jednocześnie na poświęcenie swojego czasu na społeczną działalność na rzecz pozostałych członków spółdzielni. Nikt nas nie zmusza do bycia członkiem organu spółdzielczego, jak ktoś nie chce, nie musi!
Wielkość spółdzielni nie ma tu nic do rzeczy. Wiele spółdzielni mieszkaniowych na początku lat 90-tych XX wieku, skorzysta z ustawowej możliwości podzielenia się - na przykład na mniejsze osiedlowe spółdzielnie - i z tej możliwości skorzystało, jeżeli ktoś nie chciał podzielić się, niech teraz nie narzeka że jego spółdzielnia jest "molochem".
PS.
W szeregach spółdzielczych jestem od 1971 roku (początkowo jako kandydat). Na swoje mieszkanie w spółdzielni mieszkaniowej w Konstancinie-Jeziornie k/Warszawy czekałem do 1989 roku nie doczekałem się. Wypisałem się i zapisałem się do spółdzielni mieszkaniowej w Gliwicach.Statystyki: Napisane przez Henryk Mościbrodzki — Wt, 8 lut 2011, 21:08
]]>