PMK: piszesz po polsku. Nie sprawdzałem, ale zdaje się że wszyscy na tym forum piszą po polsku.
Piastów tym różni się od Pruszkowa czy Grodziska, że z każdego zakątka da się dojść do pociągu średnio w 15 minut. U nas dojazd autobusem dla większości osób jest niepraktyczny, bo iść tak czy inaczej trzeba, na autobus zaczekać i jeszcze mieć nadzieję że przyjedzie. Alternatywą jest samochód, ale jak trzeba będzie za to dodatkowo płacić, to większość wróci do spacerów.
Tak czy inaczej, w Piastowie dojazd samochodem do pociągu jest wygodą a nie koniecznością, inaczej niż w Pruszkowie czy Grodzisku gdzie parkują również przyjezdni. Przekłada się to na ilość miejsc parkingowych, w Piastowie jest ich po prostu mało (znalezienie terenu pod 100 miejsc stricte parkingowych to samo w sobie wyzwanie dla kreatywnych).
Jak się to przekłada na konkrety? Z interesu przy najbardziej optymistycznych założeniach nie wyciągniesz więcej niż 20 000zł/miesiąc (do podziału na pół). Z tego firma musi mieć pieniądze dla pracowników (jeden etat to minimum 1 800zł kosztu dla pracodawcy), z tego musi wypracować zysk i pokryć koszty inwestycji (parkomaty albo cieć, jedno i drugie kosztuje). Teoretycznie zostaje trochę pieniędzy, ale nie można zakładać że przychody będą zawsze maksymalne. Dla firmy jest to więc przy tak małym parkingu (żeby było śmiesznie to rozbitym na kilka placyków) działanie na granicy opłacalności. Może ktoś się podejmie, ale za pół roku prawdopodobnie odpuści.
Podobny problem był z pierwszą wersją piastowskiego autobusu. PKS Grodzisk wygrał przetarg, po miesiącu podliczono koszty i nie zgrało się. Kierowcom narzucono poziom maksymalnego zużycia paliwa, oczywiście nie do uzyskania, i rozmawiali oni potem między sobą, że nie będą jeździli jeśli mają dokładać z własnej kieszeni do paliwa.
A co z miastem? Dostanie 10 000 miesięcznie (120 000 rocznie… przeszło milion w perspektywie 10 lat – konkretne pieniądze). Ale parkingów przynajmniej w połowie nie ma. Ułożenie kostki to 100zł/m² (może nieco mniej). Dla 50 samochodów będzie to 600m²… inwestycja zwróci się za kilka lat, jeśli oczywiście wszystko się uda.
Pomijam już kwestie wizerunku rządzących, ja też się założę że następna kampania po wprowadzeniu opłat odbędzie się pod hasłem „zniesiemy opłaty”.
Jak widzisz to wszystko jest jakby patykiem na wodzie pisane, może się uda, może nie, a nawet jak się uda to jaka z tego korzyść. 120 000 to w skali budżetu stosunkowo małe pieniądze (pensja dla 4 osób, podniesienie podatku od nieruchomości o 3gr) – nikt o zdrowych zmysłach nie będzie się w to pakował.