@kampai
Podanie orientacyjnej ceny w SIWZ nie jest oczywiście przestępstwem.
Jest jednak jedno "ale". Prawo zamówień publicznych jest ustawą chroniącą wydatkowanie pieniędzy publicznych. Należność dla firmy, która wygra przetarg na odbiór odpadów będzie pokrywana z pieniędzy publicznych (z "podatku", który będą płacić mieszkańcy miasta). To, że ktoś w UM oszacował koszt tej operacji na jakąś tam kwotę, nie oznacza, że nie można tego zrobić taniej w porównywalnej jakości. Przecież to firma odbierająca odpady jest fachowcem w tej dziedzinie i ona wie najlepiej jaki jest koszt takiego przedsięwzięcia, jakie będą ponoszone z tego tytułu koszty firmy, ile ta firma chce na tym zarobić. Urzędnik nie musi tego wiedzieć, pewnych kwestii nawet nie powinien wiedzieć. Dla mnie jako mieszkańca miasta, najważniejsze jest to, żeby śmieci były zabierane w możliwie najkorzystniejszej cenie. Jeżeli obecnie Piastów obsługuje kilka firm i na tym zarabiają, to dlaczego po 1 lipca mam płacić 100% więcej za to samo, kiedy cały Piastów będzie obsługiwać tylko 1 firma, a więc jej koszty związane z odbiorem odpadów będą zdecydowanie mniejsze.
Po to właśnie są zamówienia publiczne. żeby to oferenci określili ile dane zadanie ma kosztować. Wskazanie ceny (szacowanego kosztu) przez Zamawiającego może rodzić pewne podejrzenia, że oferenci dogadają się między sobą, że podzielą się rynkiem i nie będą sobie robić konkurencji (np. w danej gminie będzie się zgłaszać tylko 1 firma, nie będzie ofert porównawczych), a oferowana cena będzie bardzo zbliżona do szacowanego kosztu wskazanego przez Zamawiającego. A kto za to zapłaci? Mieszkańcy danej gminy. A kto na tym zarobi? Na pewno firma odbierająca odpady, aczkolwiek w takich sprawach zdarza się, że nie tylko ona (przykładów z życia jest wiele).