przez sapiecha1 » Pn, 12 lis 2012, 8:20
Orzełku, przecież taka osoba, o której piszesz jest urażona tym co widzi, co się dzieje, jak się ją traktuje.
Nie napisałem o obrażonych, bo obrażeni najczęściej nie chcą mieć nic wspólnego ani z tym który obraża, ani z miejscem w którym ich obrażają, a nasi parafianie są wspólnotą mocno przeżywającą to co się dzieje, dyskutującą na ten temat i oczekującą kiedy znów będą mogli być aktywnymi członkami wspólnoty i lubianymi nie tylko przez innych parafian, a przede wszystkim przez księży.
Coraz więcej osób z mojej okolicy chodzi małymi grupkami bądź w Al. Krakowską, bądź na Piastowską do Ursusa. Idą, dyskutują, przeżywają. Są urażeni tym co się dzieje, ale nie obrażają się, a to różnica.