przez sapiecha1 » Cz, 21 lip 2011, 11:18
Witam.
Fakt, niedopatrzenie.Nie tyle dziura, co wyrwa w prawie.
Spojrzałem za ocean i znalazłem wzorzec który mi się podoba (nie musi wszystkim, ale mam własne zdanie). Tam za młodzież do lat 21 odpowiadają w pierwszej kolejności rodzice. Już 16-to latek może jeździć samochodem, ale pić może w wieku 21 lat, a dzieci rodzą notorycznie 16-to latki. Różne prawa zostały poszadkowane na różny wiek, bo stwierdzili, że nie wszystko naraz, jednego dnia, gdyż dorasta się powoli. Do tego jak "dzieciak" się napije i zostanie złapany, to rodzice muszą odegrać go z posterunku, ma zakładaną kartotekę nie przestępstw, a wykroczeń. Po kolejnej wpadce powiadamiana jest opieka społeczna i ta bierze rodzinę pod opiekę.
U nas prawo jest dziurawe, do tego wszystko na uraaa, bo mam18 lat, a opieka społeczna nie radzi sobie z tymi zadaniami które ma obecnie, więc nie ma co jej dociążać nowymi. Amerykańskie podejście do tematu też nie jest idealne, ale chyba bardziej rozsądne niż nasze. A przede wszystkim, w momencie gdy nieletni trafia za kratki, zanim znajdą rodziców, dają mu do opieki kogoś z opieki społecznej. Nie byłoby tematu typu "zabrali go do piwnicy i tam lali", bo opieka nie zezwoliłaby na to. Cóż mamy "biedne państwo", bo nie wie jak rozsądnie gospodarować tym budżetem który ma (lepiej sobie niż innym).
Podobno za "sanacji" policjanci stali na rogach tak, że się widzieli nawzajem. Taki "stójkowy" "krawężnik" miał posłuch wśród gawiedzi, ale nie słyszałem by dla zabawy pałowali dzieciaki za krzywe spojrzenie, co ponoć ma miejsce w Piastowie. Mogą całe miasto obwiesić kamerami, posadzą do monitorów tylu policjantów, że nie będzie kogo wysłać na ulicę. Takie mogą być skutki monitoringu miejskiego. Mi bardziej odpowiadały czasy z przed jakiś 6 lat, gdy po mojej ulicy 2 razy dziennie przechodziła parka w seledynku. Od 4 lat nie widziałem w swojej okolicy żadnej policji poza tymi którzy jeżdżą na interwencje, bądź sprawdzają samochody czy nie kradzione w warsztacie na końcu ulicy. A przydałoby się czasem, bo jak się co niektóry rozpędzi samochodem dobrze ponad 100, to nie tylko mam kurz na mytych co kilka dni oknach, ale potrafią mi w szafce talerze podskakiwać. Rozumiem że bez "suszary" niewiele zdziałają, ale za niebezpieczną jazdę mogą gościa uczciwie oskubać. A do tego nie potrzeba środków trwałych typu samochód, ani paliwa do niego, a przychód z mandatów być może znaczący i okolica spokojniejsza.
Mniej byłoby artykułów i reportaży mówiących jak to źle jest u Nas w Piastowie, a więcej jak jest fajnie.