Gówniarstwu się nudzi. Nie maja co w wakacje robić to dla "zabawy"niszczą. To samo było na Lwowskiej.

Ja ostatnio tez dwoch nastolatkow tez musialem wyprostowac bo probowali uszkodzic tablice kierunkowe na skrzyzowaniu Harcerska / Orzeszkowa. Szkoda tylko ze 99% nie reaguje, ja wracalem z pracy. Dwie Panie i Pan ktorzy stali 2-3 metry od wyrostkow nawet slowa nie powiedzieli. Poki kazdy z nas nie zareaguje to dalej beda niszczyc

Masz racje z tym ze interwencja w ciemnym parku, w srodku nocy, przeciwko grupie malolatow (moze pijanych albo i gorzej) wymaga naprawde nie lada odwagi...

Materiał z programu "Interwencja"
http://interwencja.interia.pl/wczoraj/news?inf=1661079

Cala ta historia moim zdaniem pokazuje co to znaczy prawdziwa patologia. Mamie nie przeszkadza ze jej syn zamiast do szkoly poszedl na zakrapiana alkoholem impreze i zbluzgal policjantow bo przeciez "taka teraz jest mlodziez".

Nie wiem co sie dzialo na komisariacie ale jesli faktycznie dostali od policjantow lekki wpierdziel to moze nastepnym razem taki idiota nie bedzie tak glosno krzyczal "je...c policje".

@PMK, odnoszę podobne wrażenie

Czasem gdyby nie policja to marnie bym widział funkcjonowanie tego Państwa.
A tłumaczenie "bo teraz jest taka młodzież" jest po prostu śmieszne.. młodzież pije, młodzież demoluje, młodzież ćpa.. ale to nic, bo ona taka jest ..

Patologią jest tradycja, że trzeba się napić, żeby się pobawić, a zachowanie tych ludzi to rezultat tego, że nie wyobrażają sobie imprezy bez picia. Gdyby byli trzeźwi, nie zachowywaliby się w ten sposób, bo by się kontrolowali. Czy sami pijąc przy dzieciach (urodziny, wesela, bo przyszedł wujek Wiesiek z ciocią Tereską i trzeba postawić na stół butelkę) nie uczymy ich tej patologii?

@Marcin,

Moi rodzice także robili imprezy, pamiętam wino, piwo a nawet wódkę na stole ale mimo to nawet jak wypiję gdy wyjdę z imprezy od znajomych to nie demoluję miasta ani nie próbuje swoich sił z latarnią, drzewem czy czymś co stoi mi na drodze, tylko grzecznie wracam do domku.

Nie kwestia pokazania alkoholu przez rodziców, ale kwestia wpojenia że alkohol mimo że jest dla ludzi - to potrzeba wykorzystania mózgu nawet w takim stanie jest konieczna.

W przypadku wielu ludzi nawet pół litra piwa zmienia ich zachowanie i w pewnym stopniu powoduje utratę kontroli.

Różne są szkoły wychowywania dzieci, później młodzieży. Pewne jest, że w wieku kilkunastu lat jest gorąca głowa, wszystkie używki są smakowane, świat się kręci a energia rozpiera. Gdzie wyładować nadmiar energii po wypiciu kilku piw - wieczorem? Tylko w parku ! W lato wieczorem jest przyjemnie, z daleka widać kto nadchodzi lub przejeżdża, wiec "mięśniaki" tłuką, łamią, wyginają, przewracają co się da.
Bo to jest prawo młodości w demokracji !

Gdyby porównać korzyści, jakie przynosi alkohol z zagrożeniami, to już dawno by zakazano produkcji tego syfu, podobnie jak produkcji tytoniu. Alkohol to trucizna, która niszczy zdrowie nie tylko jednostki, ale całego społeczeństwa, co widać w Polsce. Nawet zwierzęta instynktownie trzymają się z daleka od tego. W relacjach dotyczących gwałtów, zabójstw, kradzieży, wandalizmu bardzo często czytamy, że sprawca był pijany. Alkohol jest trucizną, która spożywana w małych ilościach powoduje mniejsze zatrucie organizmu, ale je powoduje. Stosunkowo krótka długość życia w Rosji i na Ukrainie wiąże się nie tylko z paleniem tytoniu, ale też częstym spożywaniem alkoholu. Dlatego Bóg zakazał picia, sprzedaży i produkcji tej trucizny.

Czy w każdym poście musimy nawiązywać do religii? Jednej czy drugiej?
W sensie, nie odbierajcie tego jako coś złego w stronę którejś z religii (jestem neutralny póki religia nie atakuje mojej wolności). Nie żyjemy w Państwie wyznaniowym, więc szczęściem że to nie Bóg ustala czy jest to dostępne lub nie.
Ja tam czytałem że alkohol z normalnych ilościach nie szkodzi a może nawet mieć pozytywne działanie na organizm np. wina.
Nie każdy kto pije alkohol będzie: mordercą, gwałcicielem, wandalem, złodziejem.
Jestem głębokim zwolennikiem trzymania się z dalaka od rykalizacji jakiegokolwiek poglądu.

Istnieje alternatywa dla alkoholu, należy się spodziewać, że całkiem niedługo przez świat przetoczy się fala legalizacji kanabinoidów. Pod względem konsekwencji i łatwości uzależnienia, ceny, pomału również dostępności można je porównywać do alkoholu. Różnicą jest szkodliwość dla jednostki i społeczeństwa, alkohol rzeczywiście w znacznie większym stopniu wywołuje agresję. Jeśli chodzi o szkodliwość dla jednostki to wybór między marskością wątroby i otępieniem a rakiem płuc i demencją należy do osobistych preferencji.
Nawiązując do poprzednich postów, sam alkohol nie tworzy patologicznego środowiska, potrzeba jeszcze przyzwyczajenia do ubóstwa, brak wykształcenia, brak wpojonych norm moralnych, estetycznych i paru innych. Oczywiście picie załatwia część z tych dodatkowych rzeczy, ale zawsze jest to sprawa na dłuższy czas, często więcej niż jedno pokolenie. Gdyby alkohol zastąpić czymś innym sytuacja trochę by się różniła, ale wątpię czy w efekcie jakoś znacząco.
@Marcin: alkohol był obecny w kulturze od zawsze, wino i piwo z wodą było bezpieczniejsze od samej brudnej wody. To ostatnie nawet stanowić mogło pełny posiłek (chociaż wyglądało trochę inaczej od tego w puszce). A co złego widzisz w tytoniu? Wszystkiego można zabraniać, ale kto ustali granicę? W XIX wieku kawę uważano za substancje mocno psychoaktywną, tego też zabronimy? Dla mnie problem jest nierozwiązywalny, nie ma uniwersalnego wyjścia.
A propos religijnego zakazu picia, nie należy to tylko do szariatu? Sufiści otwierają sobie drogę do własnej interpretacji, zdaje się że w związku z piciem też. To wpisuje się w ortodoksję czy jest już raczej wątpliwe?
@Sulimo: wino tak, ale tylko czerwone. I nie ma to najmniejszego związku z alkoholem, bez problemu można by go wcześniej odparować.
Ale sam alkohol może mieć pozytywne działanie na człowieka. Weźmy na przykład zdrowie psychiczne, raz na jakiś czas dobrze jest się po prostu odstresować, wyłączyć „z biegu” na kilka godzin, żeby potem spojrzeć na wszystko świeższym okiem.

Przepraszam za odejście od tematu

Abstrahując od religii, skoro wino ma pozytywny wpływ na zdrowie, to czy będziecie nim poili swoje dzieci od pierwszego roku życia?

Alkoholu nie trzeba niczym zastępować, bo do niczego nie jest potrzebny. Odstresować się można na 100 różnych zdrowych sposobów. Nie pije wielu Brazylijczyków, jak nasz Roger, i widać po nich mniejszy stres niż po Polakach. Kobiety piją rzadziej i dłużej żyją. To jest właśnie pułapka - napiję się winka, żeby się odstresować. A jak przyjdą większe stresy, to się napiję trochę więcej. Myślisz, że pijacy po co piją?
Alkohol tworzy patologię i biedę, bo bez alkoholu facet by pracował i przynosił pieniądze do domu. Alkohol odciąga od pracy. Mennonici nie pili alkoholu nieprzypadkowo, dlatego w krótkim czasie prześcignęli, pod względem dobrobytu, katolickich sąsiadów. A przecież sprowadzając się do Polski nie mieli niczego i osiedlali się na najgorszych, bagiennych terenach, które musieli dopiero doprowadzić do porządku (Żuławy).