przez Marcin » Pt, 27 maja 2011, 20:28
Pan Brzeziński odwiedził Berlin i badał tamtejszą organizację transportu, więc szkoda, że nie powie konkretów, tylko same ogólniki. Spółka komunalna jako własność samorządów z aglomeracji to ciekawy pomysł, jak jednak miałyby się rozkładać głosy w jej władzach, od czego zależałaby wielkość dopłat w poszczególnych gminach? Ile mają dopłacać powiaty, a ile - województwo? Jaką część kosztów finansują bilety, a jaką - dopłaty? Ile stref i jakie proporcje kosztów?
Wnioski typu: "z dotychczas przeprowadzonych prac analitycznych jednoznacznie wynika, że jedynym rozsądnym wyjściem, które umożliwi racjonalne funkcjonowania transportu w naszym regionie jest pełna integracja obejmująca struktury organizacyjne, możliwe w obecnym systemie prawnym czyli np. w formie komunikacyjnego związku komunalnego opartego o samorząd gminny lub spółki" można wyciągnąć przy porannej kawie, nie ruszając się z domu, nie mówiąc już o kosztownej wizycie w Berlinie. Być może pan Brzeziński napisał jakiś interesujący raport, być może nawet za publiczne pieniądze, ale nie bardzo wiadomo, gdzie można przeczytać taką analizę. Przypomina mi to, niestety, styl rządzenia pana radnego z czasów, kiedy był burmistrzem.
W artykule WPR rozczuliła mnie wypowiedź rzecznika ZTM:
"Teraz mieszkańcy gmin podwarszawskich muszą kupować dwa bilety, po wprowadzeniu „wspólnego biletu” kupowaliby tylko jeden, tańszy bilet."
Szkoda, że pan Klimczak zapomniał dodać, że ktoś za ten luksus jednego "tańszego" biletu jednak zapłaci, dlatego wcale ten bilet tańszy nie będzie. Ani ZTM ani KM ani WKD nie są takie dochodowe, żeby obniżać swoje przychody. Za jeden tańszy bilet zapłacą gminy, powiaty, województwo, fundując nam gorszy standard innych usług.