Wybacz, ale się nie zgadzam. Czym różni się zwierzę od człowieka ? Bo moim zdaniem jedynie tym, źe nie potrafi mówić. Wg Ciebie kurki możemy trzymać w warunkach w których sami nie chcielibyśmy przebywać, ale życie nienarodzone jest ważniejsze.
Ktoś kto zaczynał farmację, nie robił tego w wieku lat 6 ani szczeniackiej nieświadomości. Był w pełni świadom tego jakie to nieszczęście na niego czeka. Niech sobie odmawia, jak będzie miał własny biznes. Może wtedy sprzedawać to co mu się żywnie podoba. Albo tak sobie dobierze pracodawcę, żeby być zadowolonym. Jak się nie uda - to nie jest powiedziane, że musi być farmaceutą. Sporo osób nie pracuje w wyuczonym zawodzie.

Takie samo gadanie, jak zakaz sprzedaży w niedziele... Jedno i drugie tyle samo warte.

Gdybym był właścicielem apteki, a pracownik odmówił podania klientce leku z półki, to by wyleciał dyscyplinarnie z pracy z odpowiednią adnotacją i jeszcze zapłacił odszkodowanie za odstraszanie klientów. Mam nadzieję, że powstanie petycja właścicieli aptek, żeby tacy farmaceuci płacili wysokie odszkodowania za odstraszanie klientów, chętnie się podpiszę.

Właściwie to przepisy dot. lekarzy dość jednoznacznie określają zachowanie:

USTAWA z dnia 5 grudnia 1996 r. o zawodach lekarza i lekarza dentysty - Dz. U. z 2008 r. Nr 136, poz. 857 z późn. zm.
Art. 45. 1. Lekarz może ordynować te środki farmaceutyczne i materiały medyczne, które są dopuszczone do obrotu w Rzeczypospolitej Polskiej na zasadach określonych w odrębnych przepisach.

USTAWA z dnia 5 grudnia 1996 r. o zawodach lekarza i lekarza dentysty - Dz. U. z 2008 r. Nr 136, poz. 857 z późn. zm.
Art. 39. Lekarz może powstrzymać się od wykonania świadczeń zdrowotnych niezgodnych z jego sumieniem, z zastrzeżeniem art. 30, z tym że ma obowiązek wskazać realne możliwości uzyskania tego świadczenia u innego lekarza lub w innym zakładzie opieki zdrowotnej oraz uzasadnić i odnotować ten fakt w dokumentacji medycznej. Lekarz wykonujący swój zawód na podstawie stosunku pracy lub w ramach służby ma ponadto obowiązek uprzedniego powiadomienia na piśmie przełożonego.

Art. 30, o którym mowa wyżej, stwierdza: "Lekarz ma obowiązek udzielać pomocy lekarskiej w każdym przypadku, gdy zwłoka w jej udzieleniu mogłaby spowodować niebezpieczeństwo utraty życia, ciężkiego uszkodzenia ciała lub ciężkiego rozstroju zdrowia, oraz w innych przypadkach nie cierpiących zwłoki."

Generalnie jest to jakieś wyjście - uzasadnić i odnotować fakt, wskazać możliwości uzyskania świadczenia gdzie indziej, zgłosić przełożonemu. Po kłopocie. Ten kto potrzebuje - będzie wiedział gdzie się udać, ten kto sprzeda, wie że w okolicy są punkty, które nie sprzedają, wiec warto mieć chociaż jedno opakowanie, itp itd.

@Grzesiek: Generalnie teraz jest tak jak pisze Marcin (nie zapytałem jeszcze czy mogę się do Ciebie tak zwracać) tzn. aptekarz musi sprzedawać wszystko co jest w aptece. Człowieczeństwo jedni definiują je tak jak Ty, inni widzą wyraźną różnicę między ludźmi i zwierzętami, jeszcze inni radykalnie bronią człowieczeństwa. Problem jest nierozwiązywalny, a każde stanowisko jest pełnoprawne. Tym ostatnim chodzi właśnie o rozwiązanie podobne do opisanego w Twoim ostatnim poście, taki mają postulat i dobrze byłoby to uszanować (nie żeby bezwarunkowo go spełnić, na pewno przemyśleć).
Jeśli chodzi o wegetarian, oczywiste że nie będą chcieli pracować w mięsnym (chodziło mi o dobitne pokazanie że nie zależy to wprost od religii). Problem jednak leży w specyfice zawodu farmaceuty, nadrzędne (przynajmniej w tle) powinny być tam ideały jak w pracy strażaka czy policjanta. Żołnierz który zaciągnął się w imię obrony Polski (całkiem szczytny cel) może mieć uzasadnione wątpliwości gdyby został zmuszony do wyjazdu do Iraku, dyskusyjne i de facto też nierozstrzygalne czy byłaby to służba w obronie kogoś (chociaż na pewno nie Polski) czy ryzykowaniem życia dla nieokreślonych interesów gospodarczych kraju. I z tego powodu, o ile wiem, jadą tam tylko ochotnicy.

To czemu nie walczycie o prawo do katolickich aptek, które zamawiałyby towary zgodne z waszymi zasadami, tylko chcecie narzucać swoje zasady każdej aptece?

Mam wrażenie , że ktoś tu pomylił pojęcia. Otóż próbujecie przyrównać aptekarza do lekarza, ale to są dwie inne kwestie. Dlaczego ? Bo lekarz wykonuje "własnoręcznie" zabiegu a aptekarz sprzedaje tylko specyfik. Cała "odpowiedzialność" spada tylko i wyłącznie na osobę stosującą ten specyfik.
To takie trochę prewencyjne naciąganie odpowiedzialności i pierwszy etap do kolejnej akcji propagandowej mającej na celu dostosowanie prawodawstwa do celów wyznaniowych.
To tak jak by za śmierć spowodowana pod wpływem alkoholu odpowiedzialność ponosił sprzedawca !

to ostanie nie jest wcale takie głupie - w USA z tego co wiem za sprzedaż nieletniemu i za spowodowanie wypadku odowiada sprzedawca - on płaci odszkodowanie...

Z naciskiem nieletniemu, w Polsce też sprzedaż alkoholu nieletnim jest zabroniona a sprzedawca przyłapany na tym ponosi odpowiedzialność karną. Więc nie trzeba szukać takich rozwiązań za oceanem. Tam (w zależności od stanu) nawet dorosły musi pokazywać ID jak chce kupić piwo lub coś mocniejszego. Ale z tego co wiem to rozmawiamy o dorosłych i o Polsce.

ale tylko chciałem delikatnie zwrócić uwagę iż twój argument o "bezsensie" odpowiedzialności tzw profilaktycznej mija się z prawdą...

ale to jest logiczne, w powyższym kształcie też. Osoba niepełnoletnia (czy w wieku „niealkoholowym” bo to chyba w USA 21 lat) uznana jest za niepotrafiącą przewidzieć do końca działania alkoholu, dlatego jest on dla niej zabroniony. Jeśli sprzedawca udostępni alkohol to przejmuje na siebie część odpowiedzialności (prawo zakłada że spożywający nie ma pełni świadomości, pełni odpowiedzialności więc też).
Argument tego ma sens, przykład miał pokazać że nie tylko my go zauważamy